Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spokojnynadzwyczajnie,podręcznikowynieśmiertelnik,
ianitrochężądnykrwi,jakopowiadałKronos.Owszem,
byłopętanyprzezzłegoducha,alezachowałwłasny
kodekshonorowy.Nacodzieńmiałdoczynienia
ześmiercią,PaniąŚmiercią,ajednakżył,funkcjonował
naprzekórswejdoli.
Fascynujące.
Jakbytegobyłomało,ilerazyzbliżałasiędoniego,
kuszącyzapachidącyodLucieniaprowokowałróżne
dekadenckiemyśli.Dlaczego?Każdyinnyfacet
pachnącyróżamiprzyprawiłbyjąośmiech,leczztym
byłoinaczej.Tęskniłazajegoustami,dotknięciem.
Pożądanierozgrzewałojądobiałości.
Nawetteraz,kiedyprzyglądałamusięzdaleka,czuła
gęsiąskórkę.Chciałapotrzećramiona,wyobraziła
sobie,żetoonprzesuwadłońmipojejskórze,
imrowienietylkosięwzmogło.
Bogowie,ależonjestseksowny.Miałnajdziwniejsze
oczy,jakiekiedykolwiekwidziała,jednoniebieskie,
drugiebrązowe.OczyLucienaidemona.Iteblizny.
Miałaochotęwodzićponichjęzykiem.Byłypiękne:
znakprzeżytychcierpień.
–Hej,cudna,zatańczzemną.–Ujejbokuwyrósł
spodziemijedenzwojowników.
Parys.Rozpoznałatengłosobiecującyzmysłowe
rozkosze.Skończyłdymaćmłodądamę,zktórąprzed
chwilągowidziała,iszukałnastępnej.Niechszuka
dalej.
–Spadówa.
NaParysiebrakzainteresowaniazestronyAnyinie
wywarłnajmniejszegowrażenia.Objąłjąwpół.