Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wzmacniabarykady.Ja,żołnierzfrontowy,przyglądamsię,jakłomami
podważająpłytychodnikowe,kociełby,sypiąpiasekdoworków.
MłodypowstaniecwyciągnąłgipsowepopiersieHitleraipopisujesię,
rzucającjeobarykadę,awkońcurozbijającłomemnakawałki.
Nieopodaljakiśoficerekprzyczepiasiędocywilów,żeźleukładają
płytyiworkizpiaskiem,aczynitoztakimwigorem,brakujetylko,
bywyzwałichodsabotażystów.
Nagleulicapustoszeje,przyszedłmeldunek,żeczołgiwjechały
zTowarowejwKrochmalną.Oczywiścieniktnieśpi.Odebrano
miprzydziałowykarabin,broniąmojąjestbenzyna,pokostipolitura.
Czołgimogąnadjechaćzprawej.Wciszynadsłuchujęwarkotu
motorów,wszyscystojągotowi.Wolę,żebytymrazemniedotarły
donaszejpozycji.Zastanawiamsię,jakszybkoczołgbędziejechał,
czybędziestrzelałicorobić,jeśliniezwolninawprostokna,ale
zatrzymasię,powiedzmy,dziesięć,dwadzieścia,trzydzieścimetrów
przedbarykadą.Wychylićsięirzucićbutelkęlewąrękączyczekać?
Jeślinietrafię,totylkozdradzęnaszestanowisko.Czymam
wyskoczyćnaulicęipodbiecdoczołgu?Ciągnąsięminuty,niktnie
wyglądanaprzelęknionego.Nieoczekiwanieczołgukazujesię
uwylotuGrzybowskiejnaTowarowąwodległościconajmniejstu
metrów.Wolnoprzejeżdżaskrzyżowanieiznika.Znowucośpojawia
sięnaTowarowej.Kubanatychmiaststrzelazkarabinu.Odczuwam
ulgę,żeonniestraciłgłowy,iprzypominamisię,coopowiadano
onadzwyczajnejzawziętościiduchubojowympodchorążaków.
Przezdłuższyczasnicsięniedziejewpoluwidzenia.Cywile
wysuwająsięnaulice,barykadaznówzaczynarosnąćiktokolwiek
dotądsięniewyspał,wracanamaterac,ajazpowrotemdostaję
karabin.Potemprzychodzikolejnamojądrzemkę.Słońcezniżasię,
jemy,rozmawiamy,gwargłosówdochodzizulicy,ciepło.Wszystko
toprzypominabardziejpiknikczyodpustniżwojnę.
PrzysłuchujęsięopowieściomzpierwszychdwóchdniPowstania
izaczynampotrochurozumieć,cosięnaprawdędziało.Mójwyczyn
zthompsonemteżznajdujeuznanie,choćnicniedodałeminieująłem.
CałyplutonKobuzapochodziłzSadybyCzerniakowskiej.Dostali
przydziałnaWolę,nadrugikoniecWarszawy,zgodniezobowiązującą
zasadąwkonspiracji,abyniktzmiejscowejludności,toznaczy