Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kożuchy,dobrenamroźnewołyńskiezimy.Natargizjeżdżająsię
dowashandlowcyzcałejPolski:zKrakowa,zeLwowa,nawet
zestolicy,WarszawyiodsprzedająWołyniowitowary
przemysłowe:nawozy,narzędzia,maszyny,samochody,motocykle,
aparatyfotograficzne,ubrania,książkiiczasopisma.Tatawahasię,
czykupićsobienartyprodukowanewpobliskimKrzemieńcu.
Przydałybysię,żebyzimąprzemierzaćlasy,kiedyjedziedodworu
księciaGiedroycia.Amożerakietętenisową?Zawszemarzył,
bygraćwtenisa,aniebyłoczasunatakierozrywki.Jeszczebardzo
długooglądanowoczesnepiłydocięciadrzew.Tobyłcudowny
dzień,botatakupiłdlaciebieroweribędzieszodtądnanim
przemierzaćmiasteczkoRówneijegookolice,pełnełanówzboża,
brzozowychlasków,dostawuwBasowymKącie.Tam
wpobliskiejrzecenauczyszsiępływać.
Kiedywracacie,twojamama,Bluma,wyciągawtwoimkierunku
kościanygrzebyczek:„Uczeszsię,błagam.Wyglądaszjak
rozczochranachalucka.Jaktezaniedbanepionierki,chaluces,które
wybierająsiędoPalestyny”.
DoPalestyny,przyszłejojczyzny,aterazucząsiępłodozmianu,
zasiewuipielęgnacjidrzew,botambędąwkrótcesadzić
pomarańczowegajepardes,osuszaćbagna,zakładaćnowekibuce
ibudowaćnawydmachnadmorskie,modernistycznemiastoTel
Awiw.PocórkachBlumyniewidać,żeŻydówkami.