Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widowiskazbliżałasięwielkimikrokami.Podekscytowany
tłumszemrałifalowałnawzórwzburzonegomorza.
Rachenaudałnikłyznaktrębaczom.Ostredźwiękifanfar
znówprzebiłysięprzezogólnytumult.Tobyłjedyny
skutecznysposóbnaokiełznanieemocjiiuzyskanie
względnejciszy,któraumożliwiałakontynuację
przemowy.
Jużodczterechlatnapoczątkuczerwcawtym
właśniemiejscuodbywasięturniejrycerskiznów
zabrzmitubalnygłosburmistrza.Tegoroczną,pią
jegoodsłonępostanowiłemuznaćzajubileuszową.
Wiedząc,żeladachwilawybuchniekolejnagłośnafala
aplauzu,JurgenRachenauzapobiegawczouniósłobie
ręce.
Drodzyobywatele!Jegogłosniósłsiędookołajak
burzowygrzmot.Wtymrokuudziałzgłosiłowyjątkowo
wieluszlachetnychmężówrycerskiegostanu.
DoVisburgazjechalizewszystkichstronświatanajlepsi
wojownicy,abywspółuczestniczyćwnaszymświęcie.
Przywitajcieichgorąco,tuprzecieżdlawas!
Nakolejnydyskretnyznaktrębaczezadęli
winstrumenty,awkrótcepotemzjednegozkońców
błonirozległosięrytmicznewaleniewbęben.
Maszerującynaczelebarwnejkolumnydoboszzzapałem
uderzałcienkimipałeczkamiwwerbel,prężącdumnie
wątłąpierś.Choćrozpoczynałpochód,nienaniego
jednakpatrzono.Gawiedźzrozdziawionymigębami
iszerokootwartymioczamichłonęławidokkwiatu
rycerstwa,któryzjechałnacorocznyturniej.Potężne
bojowerumakikroczyłydostojnie,niosącwsiodłach