Зміст книги
перейти до управління читачемперейти до навігаціїперейти до деталей бронюванняперейти до зупинок
dobrzeznałcharaktersiostryiwiedział,żetakie
przezywankinierobiłynaniejwiększegowrażenia
iMagdatakłatwoniedaimspokoju.Trzebabyło
wykorzystaćprzewagęwynikającązróżnicywieku.
Sławeksięodwróciłiuśmiechnąłdotowarzysza.
–Wiejemy,dokońcablokuizaróg,niedogoninas!
Kompanjakbytylkoczekałnasygnał.Ruszyliprzed
siebie,szybkowyciągającnogi.Wciągukilkuchwil
zniknęlizarogiemczteropiętrowego,wielkopłytowego
budynku.Magdaruszyławpogoń.Opuściłagłowę
izaciskajączwysiłkuzęby,włożyławbiegwszystkiesiły.
Niemiałanajmniejszychszansnadogonienie
uciekinierów,alebiegła.Przestaładopiero,kiedypalący
bólrozlałsięwpłucach,anapoliczkachpojawiłysię
czerwoneplamy.Wreszciestanęła,dyszącciężko.
Zacisnęłapięści,ałzybezsilnościnapłynęłyjejdooczu.
–Poczekaj–wydusiła–jeszczebędzieciesięzemną
bawić.TyiMichał.
Złośćspowodowanabezradnościąnieudanejpogoni
powolimijała.Skoroniechcąsięzniąbawić,totrudno,
niechsiębawiąsami,niepotrzebowałaSławkaani
Michała.Magdaprzypomniałasobie,żemaschowane
dwazłoteodmamy,któredostałanawatęcukrową.Jej
oczybłysnęłyradośnie.Wyobraziłasobie,jakkupujewatę
napatykuisama,samiuteńkazjadacałą,niedzielącsię
znikim.Ztakimpostanowieniemskierowałasię
dopobliskiejszkoły,przedktórącotydzieńswójstraganik
rozstawiałsprzedawcawatycukrowej.
Szkołamieściłasięwniskimbudynkuibyłaotoczona
płotem,któryoddzielałosiedleodboiska,gdziecałednie