Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NADFIOLET
Opiątejranobyłochłodno.Parkpełenwilgotne-
gocieniaiciszy,alejkipuste.Itylkojednaobserwatorka
wprowadzającazmianydoukładu.Najpierwzłapałakroplę
rosyzgałązkiRosacaninanapalecioblizałago.Potem,
taksamojakporanneświatło,rozejrzałasięzciekawością
ponieznanymmiejscu.Delikatnezłotosłonecznegobla-
skuokrywałobetonstarychbloków,jakbypróbowałopo-
prawićhumortejsmutnejarchitekturze.Wyglądałyteraz
jakrządgórnikówprotestującychprzedSejmem,którzy
zaintonowalinaglenMesjasza”Händla.Ktośparzyłkawę
iwiatrprzyniósłzapachtutaj.Niemusiałapatrzećna
plan.Oddawnamiałatomiastozapisanewwyobraźni.
Wstałazławki,wzięłaswojerzeczy,poszławzdłużparku,
wąskiegopasamiędzyulicami,zielonejżyływcielemiasta.
PrzeszłaprzezparkingobokjednegozbudynkówUWM,
głównąulicąobokbetonowej,szaro-czerwonejnaroślicen-
trumhandlowegoipruskiegoaresztuotoczonegopokry-
tymreklamamimurem.PrzezStareMiasto,gdziewymie-
niłaspojrzeniazJakubemPielgrzymemunieruchomionym
wpiaskowcuoboknieczynnejfontanny.Przezmostnad
Łyną.Obokbyłychkoszar.Skrajemmiasteczkauniwersy-
teckiego.Zostawiłazaplecamijezioro.Cicheuliczki,dom-