Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawetgdybyzdałaegzamin.
Trawnikinadjezioremzajmowaliopalającysięstudenciobłożeni
książkami,zeszytamiipuszkaminapojów,doktórychukradkiem
wlewalialkohol.Dwiedziewczynygraływkometkę.Parugorących
facetówjużsiękąpało.
Naskrajulasustałykontenerynaśmiecie.Dożółtego,naplastik,
ładowałaprzepełnionąreklamówkęDrozdZielonaRóżdżka.Hanna
wciążmusiałasięzmuszać,żebytakoniejpomyśleć,aleczymiała
innewyjście?Określenia„czarnakobieta”albo„nowalokatorka”
brzmiałypotworniegłupio.Poczułasięnieswojo,spotykającjątu,
jakbyspodziewałasię,żecośztegowyniknie.Przeztepięćdni
widywałysięrzadko.Drozdwychodziłaoświcie—Hanna,jeślibyła
wdomu,czytaławtedyksiążki,próbującznaleźćsięwinnymświecie
—kołopołudniawracałaisiedziaławswoimpokojualbowogrodzie.
Półkęwlodówcezapchaławarzywami.Wegetarianka.HareKriszna
alboinneniebezpieczeństwo.Iskądmapieniądze?Tłumaczka,
ornitolog,szpieg?Każdamożliwośćwydawałasięabsurdalna.
Hannakucnęłanadjeziorem,ochlapałarozgrzanątwarz.Zobaczyła
zanurzonewwodzieciemneręce.
—Dlaczegowyrzucaszśmiecitutaj?—Hannaniewytrzymała.
—Boznalazłamjewlesie.—Drozdmachnęłarękąwstronę
zieleniejącychdrzew.
—Tymsięzajmujeszcałymidniami?
—Międzyinnymi.Długoczekałaśzpytaniami.
Dopieroterazzorientowałasię,żeobiezrezygnowałyz„pani”,ana
dodatektoonazaczęła.Zawstydziłasięiniebardzorozumiała,czemu
takzrobiła,aleniechciałasięjużwycofywać.Byłachybatylkokilka
latstarszainigdynieprzepadałazaformalnościami.
—Dużoosóbsądzi,żezałatwoufamludziom.Nielubiękontrolować.
Nigdyniemogłabymsprawdzaćbiletówwautobusie.Aztobą
poprostuniewiem,jakrozmawiać.Niewiemnawet,czytwojeimię
tonieżart.
—Prawdęmówiąc,wdokumentachmamwpisaneinnedane.
—Drozdsiałakropelkiwodyiśledziła,jakopadająwjezioro.Stały
naburympiachu,alewodawyglądałajakjaskrawoniebieskieszkło
posypanepłatkamisrebra.—Myślę,żekażdymaprawowybraćsobie
imię.
Poszłyrazemścieżkąprzezlas,odcieknącegoleniwiestrumyka
powiałomułemifermentacją.
—Mojeimięmisiępodoba.Niechciałamnigdymiećinnego