Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Panjaknieznośny,naprzykrzającysięowad,brzęczymiPannad
głowąswoimidywagacjamiprowadzącymidonikąd!IniewstydPanu
czymśtakimludziomgłowęzawracać?AmożechciałbyPanjeszcze
imnieumoczyć,chociażbywrecenzowaniepańskichwypocin?Co?
Otworzyłszerokoustaiwyglądałjakptakchcącynakarmić
nadstawionedziobkipotworniezgłodniałychmłodych.Wyjść,nie
czekać,zacznąpadaćnowesłowa.Zawszelkącenęniesłuchać.Nie
słuchać!Iwyobraźsobie,żechybazrozumiał.Niepadłozjegoustjuż
anijednosłowo,nawetwówczas,gdyotworzyłysięztrzaskiemdrzwi
iwprogustanęłokilkuumundurowanych,aniwtedy,gdywysłuchiwał
jakichśobelżywiedziwacznychuwagpodswoimadresem.Iwtedy
nawet,gdynakazanomuwstaćiiść,dołączającdokolumienkijemu
podobnych,podążającychdługimkorytarzemwprostnaschody.
Dowódcaśredniegoszczebladługoniemógłpojąć,dlaczegonie
wysłuchałem,dlaczegowręczuniemożliwiłemmuwypowiedzenie
swychmyślidokońca.Zrozumiałtylko,że„todlanasitaknie
mażadnegoznaczenia,topozaSprawą”.Atakpoprawdzie,
towpółotwartychustachprofesoradojrzałemwtedy
wszechogarniającąmocnakazującąobjąćczłowiekaspojrzeniemjak
matczynymiramionamiiutulićjegorozkołatanyludzkimlosemmózg
jaknajczulej,jakpierwszązapamiętanąszmacianąlalkę…Poraz
pierwszydlaCzłowieka,niedlaSprawy.
Iwiesz,niewiem,naprawdęniewiem,pococitowszystko
opowiadam.Totakiezamierzchłeczasyjakzjakiejśminionej,
pradawnejepoki.Ztwojegopytającegowzrokuwyczytałemchęć
powrotudotychtakodległychwydarzeń.Więcpozwolisz…
Poczęstujęcięteraztrunkiem,którypochodzistamtąd,
ipoopróżnieniutychdwubuteleknicjużniezostanie.Anijedna
kropla.Dlanikogo.Ichzawartośćkoniecznietrzebazmieszaćpół
napółioziębićparomakostkamilodu.Ijak?Smakuje?