Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁCZWARTY
Pościskaliśmysięzadłonie,poprzytulaliśmynad
JebutnymiZestawami,aprzedewszystkim
uśmiechaliśmysiędosiebie,jakbyśmyznacznie
przekroczylizalecanąprzezdileradawkęnarkotyków.
Niczegonieplanowaliśmy.Niemówiliśmynie,aleteż
niewalczyliśmyodziecko.PoseksieIlonanieustawiała
sięwpozycjiświecy,ajaniesprawdzałemfazksiężyca.
Uzgodniliśmy,żewszystkobędzietoczyćsięswoim
rytmem.
Wpierwszymodruchupomyślałem,żemnienabiera,
alepewnychemocjiniedasięukryć.Zdradęialkoholizm
tak,aleniefakt,żezostałosięmatką.
Jesteśpewna?spytałemchybaporazsetny.
Musimytosprawdzić,jutropójdziemydo…
Jużsięumówiłamprzerwałami,zaciskającdłonie.
Aletrzytestyniemogłykłamać.
Inawszystkichtrzech…
Tak.Nawszystkich.
Głośnowypuściłempowietrze.Tryumfowałem.Pięćlat
wwiekutrzydziestulatzostałoterazukoronowane
ojcostwem.Wspaniałeuczucie.Jeszczeprzyjemniejszeniż
odrywaniesięodziemiiperspektywadotknięciachmur.
Przezmomentbyłemautentycznieponadchmurami.
Jakmyślisz,tochłopiecczydziewczynka?
zapytałem,przytykającdoustjejdrżącądłoń.