Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uzbrojonewpazuryłapyposzerzałyją,kopiączawzięcie.
Wkrótcewotwórwcisnąłsięczarnynos,azarazpotem
kudłatagłowawielkiegobernardyna.
–MójBoże,toBarry!Dobrypies!Znalazłnas!Niepłacz
już,synku!–PaniMariajednąrękąprzytrzymywała
chłopca,adrugąpomagałapsuodgarnąćśnieg.
SkądBarrywziąłsięnocąnatympustkowiu?Toproste
–gdyktośwgórachpotrzebowałpomocy,zwyklezjawiał
siętamtenpies.Wyszkolonygórskiratownik,który
wyszukiwałzasypanychprzezlawinyludziipomagałtym,
którzyzgubilisięnagórskichszlakach.Miałznakomity
węch,byłsilnyiodważny.Ludzie,którzyznaliBarry’ego,
niemoglisięgonachwalić.
–Tenpiesmaszóstyzmysł.Potrafiwyczućzbliżającąsię
zadymkęśnieżną,anawetlawinę–mawiali.
–Tak,naszBarryniezawahasiępójśćnaratunek
wnajgorsząpogodę.Sprawdzikażdytrop,będzieszukał
doupadłego,aleczłowiekanazmarnowaniewgórachnie
zostawi–powtarzaliratownicyigłaskalimądry,kosmaty
łeb.
TejnocyBarryteżruszyłzpomocą.Kręciłsięwłaśnie
wokółschroniska,gdyusłyszałcoś,jakbydalekigrzmot.
Znieruchomiał,postawiłuszy,ajegoczarnynos
wychwytywałsygnałydlanas,ludzi,niedostępne.Wpsiej
głowienatychmiastpojawiłysięskojarzenia:rozpędzona
ogromnamasaśniegu,ludziewniebezpieczeństwie,
trzebabiecnaratunek.
Tonic,żemróz,żenocizawiejasypieśniegiemwoczy.
Nieważne,żezaspysięgajągrzbietu,akosmykifutra
zmieniająsięwlodowesople.Barrypędziłprzedsiebieile
siłwłapach.Dobrzewiedział,żetaktrzeba,kiedysięjest
psemratownikiem.
Gdydotarłdomiejscazejścialawiny,przezchwilęwęszył
ikręciłsięwkółko.Odchodził,wracałiznowuwsadzałnos
wśnieg.Potemjużbezwahaniapobiegłwstronę
przysypanejśniegiemskalnejszczeliny.Tej,wktórej