Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WYSŁANNIK(1931–1932)
Wkrakowskimdzienniku„Czas”
Jestmożeszóstawieczorem,zapadazimna,listopadowanoc.Przed
namidwudziestomadelegacjąmłodzieżyakademickiejzcałejPolski
przybyłejdoWarszawynaZjazd[AkademickiejMłodzieży
Państwowej29listopada1931]otwierasiępowolizezgrzytem
żelaznabramaBelwederu.Honorowawartapodchorążych,którzy
corokuwhistorycznychmundurachroku1830zaciągajątuwartę,
przepuszczanasbezprzeszkód,skrzypipodnaszyminogamiżwir
belwederskiegodziedzińca.Ijużjesteśmywhallu.
[...]
Dwóchadiutantówwprowadzanasdosalonów.Niewielkie,
przytulnepokoje.Idziemycicho,uważnie,onieśmielenijakdzieci.
Stajemywreszciepółkolemwwiększym,jasnymsalonie.Witanas
postawnygenerał[Gustaw]Orlicz-Dreszer.„Zachwilęoznajmia
wyjdziedopanówMarszałek”.
Czekamy.GenerałOrlicz-Dreszerjestmiły,uprzejmy.Zżyczliwym
uśmiechemmówinamohistorycznymBelwederze.Żetamnalewo
byłypokojeKonstantego.Wtamtym,dalszymsaloniepadłpod
pchnięciembagnetówgenerałGendre.Atamtymischodamiznowu
uciekłwostatniejchwiliwielkiksiążędopokojówniewieścich1...Nie
słyszymyprawietegoopowiadania.Legendęsprzedstulatodrzuciła
wcieńmyślotym,cosiętu,zaraz,zaminutparę,przedoczyma
naszymidziaćbędzie.Oczypatrząuparciewniewielkizłoto-biały
salonikootwartychszerokopodwojach.Stądprzyjdziedonas
Marszałek.Zauważyłemrzeczjedną;salonikmawielkieweneckie
lustra:wtychlustrachzobaczęMarszałka,jeszczezanimdonas
przyjdzie.Wtymlustrzezobaczęgopierwszy,zobaczęnaułamek
minutywcześniej.
Naglezsalonikuwychodziadiutant.Niemówinic.Niemieje.Jak
nakomendęwszyscyobecniwyciągająsięwżołnierskiejpostawie.
Jestcisza,wielkacisza.Wlustrzemymlustrzewidzę
przechodzącegokunam.Istoiwprogu.