Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Padającyśniegpowoliprzechodziłwdeszcz.Ulicezalało
mgliste,niebieskaweświatło,aciężkieodwodyniebo
wisiałoniskonadziemią,przesłaniająchoryzont.Kiedy
zegarwybiłpiątą,włożyłampłaszcziwyszłam
zmieszkania.Samochodynaparkingustaływrządku
niczymgrobynacmentarzu,amigoczącewoknach
poprzeciwnejstronieulicyżółteświatełkasprawiały
wrażenienieosiągalnychgwiazd.Koronydrzew,którejuż
dawnozgubiływszystkieliście,przypominałyoddzielające
mieszkaniabiedotyodrezydencjibogaczyogrodzenie
zdrutukolczastego.Zanimwsiadłamdosamochodu,
przystanęłamnachwilęiuważniepopatrzyłamprzed
siebie.Woddali,wgasnącymświetlezmierzchu,
zobaczyłambloki,któreprzypominałyproste,równemury
przysłaniającejchmuryfortecy.
Nazamarzniętąulicęspadłlekkizimowydeszcz.
Wsiadłamdosamochoduiwłączyłamświatła.Gdytylko
tozrobiłam,zobaczyłamwichblaskustrugideszczu.
Pomrokęwieczoruprzecinałyjedynieradosne,kolorowe
światławylewającesięzulicznychlatarnioraz
sklepowychwitrynamożedeszczpadałtylkotam,
gdziedocierałoświatło?Taknaprawdęniebyłodokońca
wiadomo,conanaskapało.
ZadzwoniłdomniedoktorNoipowiedział,żeciotka
Monikamiałazapaśćiznowutrafiładoszpitala.Tym
razemrokowanianiebyłynajlepsze.
Lepiejbądź
gotowa
,powiedział.Musiałamwięcprzygotowaćsię
naodejściekolejnejosoby.Włączającsilnikauta,
wyobraziłamsobietwarzYun-su:okularywczarnych,
rogowychoprawkach,bladacera,którasprawiała
wrażeniewypłowiałej,czerwone,młodzieńczeustaimały
dołeczek,którypojawiałsięwjednympoliczku,kiedy
jegowłaściciellekkosięuśmiechał.Taknaprawdęwcale
niechciałamgopamiętać;spędziłamwielebezsennych
nocy,próbującwyrzucićgozeswojejpamięci.Nocy,