Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
misięskupićnatym,żebyzachowaćludzkąpostać,
wzwiązkuzczymmojeczłonkiwygięłysięnienaturalnie,
apierśrozdęłajakbalon.Musielitozauważyć.Gdybyście
byliodrobinęmniejodrażający,podnieślibyściesię
ipomogli.Niepamiętamjuż,jakpotemudałomisię
wrócićdodomu.Całefragmentypamięcizniknęły,jak
cierńwyciągniętyzciała.Pamiętamtylkoleżenie
nawznaknapodłodzesalonu.Ubranieibutybyły
wstrzępachjakzwłokikotarozjechanegoprzez
samochód.Niewytrzymałymojejprawdziwejpostaci.
Głóddoskwierałmitakbardzo,żeludziepowinnibylisię
wtedyzacząćbaćoswojeżycie.
Terazteżczujęgłód.Towłaśniepowód,dlaktórego
jadęcałądrogęwwilgociismrodziemetra.Trzymam
przedsobąduży,obszarpanyplecakdogórskich
wycieczek.Mamwnimlśniącenarzędzia,wszystkie
piękniepoukładane.Młodzikolesiezaspokajająmójgłód.
Kiedywsłuchujęsięwjednostajnystukotmetra,wmiarę
jakpociągdelikatniemniekołysze,uspokajamsię,
potrafięnawetnachwilęzapomniećopotrzebachciała.
Tojakwsłuchiwaniesięwodgłosydeszczupadającego
zaoknem.Zapadamwpłytkisen.Przebywaniewjednym
wagoniezludźmiwywołujeumnienapięcie.Teraz
schodzionostopniowo.
Budzimnieplecakspadającymizkolan.Kiedyuderzył
opodłogęrozległsięgłuchydźwięk.Ludzieprzewrócili
oczamiispojrzelinamniekarcąco,akiedyjużwszyscy
wiedzieli,skądpochodziłhałas,wrócilidoswoichspraw.
Podnoszęplecak,kładęgonakolanachtak,żebyleżał
bezpiecznieiprzychodziminagledogłowyjedna
zmienna,któranigdywcześniejnieprzeszłamiprzez
myśl.Ty.Niezastanawiaszsię,jakiejjestempłci?Nie
odczuwaszpewnegodyskomfortu?Niejesttak,
żeodpoczątkunarracjistaraszsięodgadnąćpotym,
jakosobieopowiadam?Idojakichwnioskówdochodzisz?