Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
istrachinigdyichnieujawniłam.Przenigdy.
Kiedyprzestałomisiękręcićwgłowie,poszłam
dołazienkiiwłożyłamrękępodstrumieńzimnejwody,
żebyzmyćkrew,apotemowinęłamjąręcznikiem,
byzatamowaćkrwawienie.Spojrzałamwlustronad
umywalką.Zmarszczyłambrwi,widzącswojeodbicie.
Tuszdorzęsrozmazałsiępodprzekrwionymioczami,
byłambladaispocona.Obmyłamtwarzzimnąwodą.
Takdobrzemitozrobiło,żenabrałamochotynadługi
prysznic.
Dochodziładopieropiątarano,aleniechciałam
wracaćdospania,niezniosłabymkolejnegokoszmaru.
Założyłamdżinsyipodkoszulek,wzięłamiPoda
iskierowałamsiędodrzwipokoju.Nakorytarzustał
Mikeiwyglądałnazdziwionego.
–Annabelle?Wszystkowporządku?–zapytał,
marszczącczoło.
Skinęłamgłową,obeszłamgoiruszyłamdowindy.
–Jasne.Chcęsiępoprostuprzejść.Niemartwsię,
niewyjdęzhotelu.–Pomachałammuręką.
Jęknął,stanąłobokmnieinacisnąłguzikwindy.
–Aleniesama–oświadczyłobojętnymtonem.
Niezawracałamsobiegłowyprotestem.Wiedziałam,
żebyłbydaremny.Wchwiligdysięzjawiławinda,
weszłamdośrodka,nacisnęłamguziklobby
iignorowałamjegoobecność.
Nieszczęściemdlamniezpowoduwczesnejgodziny
salonispabyłyjeszczezamknięte,więcmogłam
jedynieusiąśćwlobbyiczegośsięnapić,podczasgdy
Mikestałopartyościanęsześćmetrówodemnie.
Potrzechkawachzrobiłasięwreszciegodzinasiódma