Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powinienwyglądaćnarzeczułożonąmiędzynami,zktórejwcalenie
wynikało,żeonajużmnietakniekocha.AleFranciszkapopatrzyła
namniezminąwyrażającą,jeżeliniebrakwiary,toprzynajmniej
powątpiewanie.Onateżmiałaswojedwiehipotezy.Nozdrzajej
drżały,węszyłakłótnię,zapewneprzeczuwałająoddawna.Jeżelinie
miałacałkowitejpewności,tobyćmożetylkodlatego,że–podobnie
jakja–niedarzyłapełnymzaufaniemmyślioczymś,cobyjej
sprawiłonadtowielkąprzyjemność.
Saint-Loupmożeledwozdążyłwsiąśćdopociągu,gdy
wprzedpokojuspotkałemBlocha.Niesłyszałem,jakzadzwonił,
imusiałempoświęcićmuchwilęczasu.Ostatniowidziałmnie
wtowarzystwieAlbertyny(którąznałzBalbec),kiedybyławzłym
humorze.
–JadłemobiadzpanemBontemps–rzekłmi–aponieważmam
naniegopewienwpływ,powiedziałemmu,żesięzmartwiłem
postępkiemjegosiostrzenicywobecciebieiżepowinienjąwtej
sprawieprzebłagać.
Dusiłemsięzwściekłości,boteprośbyiubolewaniapsułycały
efektmisjiRobertadeSaint-Loupistawiałymniebezpośrednioprzed
Albertynąwbłagalnejposturze.NadomiarnieszczęściaFranciszka
byławprzedpokojuiwszystkousłyszała.ZasypałemBlocha
wyrzutami,dodając,żegowcalenieprosiłemotęprzysługę
iżezresztąfaktnieodpowiadaprawdzie.Odtejchwilinieprzestawał
sięuśmiechać,chybanietylezradości,ilewskutekzażenowania,
żemisprawiłprzykrość.Śmiejącsię,wydziwiałnadtakwielkim
wybuchemmegogniewu.Byćmożeczyniłtodlapomniejszenia
wmychoczachwagiswegoniedyskretnegoposunięcia,możedlatego
żemiałpodłycharakteriżyłsobiewesołoileniwiewkłamstwie
niczymmeduzypływającenapowierzchniwody,amożedlatego,
żenawetjeżelireprezentowałspecjalnąodmianęludzką,toskładasię
onazjednostekniezdolnychpodzielaćnaszpunktwidzeniaiwskutek