Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takieposunięciezwiodłopolicjanta,któryramieniem
postanowiłotrzećczołozlanepotem.
Osiłekwykorzystałmomentnieuwagi,wyprostował
sięgwałtownie,uderzającmłokosawszczękę.Gdyten
padłnapodłogęjakrażonypiorunem,mężczyznazwie-
trzyłswojąszansęiszarpnął.
Odziwo,dziewczynabyłanatoprzygotowana.Uży-
ładźwigni,jakąkilkasekundwcześniejzałożyłanara-
mię,jednocześniepodstawiładryblasowinogę.Dało
sięsłyszećtrzaskłamanejkości,poczymmężczyzna
runąłobokleżącegobezżyciafunkcjonariusza.Musiał
byćpodwpływemalkoholu,bozłamanieniezrobiło
nanimżadnegowrażenia.Momentalniewstał,szykując
siędokopnięciapolicjantki.
Niezdążył,funkcjonariuszzpodwójnympodbród-
kiemprzyszedłjejwsukurs.Chwyciłnapastnika
podbrodą,drugądłoniązłapałprzegubpierwszejiza-
cząłcorazmocniejzaciskaćchwyt.
DamianSaran–podobniejakwszyscyinniczekają-
cywkolejce–patrzyłjakzahipnotyzowanyażdomo-
mentu,wktórymwielkiecielskomężczyznyzwaliłosię
naposadzkę.Niemalwtejsamejchwilizkorytarzawy-
skoczyłodwóchinnychpolicjantów.
Kilkaminutpóźniejfunkcjonariuszzpodwójnym
podbródkiemwróciłzakontuar,aobsługainteresantów
ruszyłazpowrotem.
–Słucham–rzekłmundurowy,masującpalecwska-
zującylewejręki.
–Kontuzja?–rzuciłSaranprzymilnie.–Ładniego
panunieszkodliwił–dodałzautentycznympodziwem.
–Dziękuję.–Nawetniepatrzyłnarozmówcę.–Pro-
11