Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szępowiedzieć,zczympanprzyszedł.Ludziesięnie-
cierpliwią.
–Tak...Oczywiście...–Ostatniewydarzeniapodziała-
łynaniegodeprymująco.Niewiedział,odczegozacząć.
Jakbytegobyłomało,dopadłygonaglewątpliwości,
czydobrzerobi.
–Tojak,dowiemsię?–Policjantobdarzyłpetentale-
niwymspojrzeniem.Chwyciłzakubek,wypiłłyk,krzy-
wiącsię.–Kurwa...Wystygła...
–Więc...–Saranzebrałsięwkońcunaodwagę.
–Moment!–Uciąłszybko.Znaczyniemwdłoni
zniknąłwdrzwiachznapisem:„Nieupoważnionym
wstępwzbroniony”
,pojawiłsięwnichjakiśczaspóź-
niej.Nadkubkiemunosiłasiępara.–Dorzeczy.
–Chciałemzgłosićzaginięcieżony.
–Zaginięcieżony?
–Tak.–Saranniebyłpewny,alemiałwrażenie,żepo-
licjantuśmiechnąłsięironiczniepodnosem.
–Małżonkaleczysiępsychiatrycznie?–Policjant
skrzywiłsię,oparzywszyusta.–Jakniezimna,towrzą-
tek...
–Acotomadorzeczy?
–Czympansięzajmuje?–Uważnieotaksowałroz-
mówcęwzrokiem.
–Montażem,naprawąikonserwacjąwind...–wybą-
kałSaran.–Nadalnierozumiem,jakitomazwiązek
z...
–Pansięznanawindach–wszedłmubezceremo-
nialniewsłowo–janaprzyjmowaniuzgłoszeńozagi-
nięciach.Tojak,leczysiępsychiatrycznie?
–Nie.
12