Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Śmieszytopanią?–rzekłzrezygnowany.
–Proszęwybaczyć,aleczegośtakiegojeszczeniewi-
działam...
–Niedziwięsię–odciąłsięmomentalnie.–Ilelat
służypaniwpolicji?Dwa?...Trzy?...
–Natyledużo,żebymiećdoświadczeniewsprawach
zaginięć,proszępana–skontrowała.
–Icotodoświadczeniepanipodpowiada?–spytał,
nawetniepróbująckryćsarkazmu.
–Wziąłpanpoduwagę,żeżonamadość?Żeposta-
nowiłacośwswoimżyciuzmienić?Żejużpananieko-
cha?
Wybałuszyłoczyzezdziwienia.
–Takąopcjętrzebamiećnapodorędziu–mówi-
ładalej.–DobrypolicjantjestjakSherlockHolmes:
nieograniczasiędonajbardziejprawdopodobnegoroz-
wiązania,tylkorozpatrujewszystkiemożliwości.
–Zarazmipanipowie,żeporwalijąkosmici?–ob-
ruszyłsięSaran.–Każdemufacetowi,któryprzychodzi
dowaszłożyćzawiadomienieozaginięciużonymówi
paniotym,żetozpowodubrakumiłości?
–Zdziwisiępan,aletak–potwierdziła.–Większość
takichzaginięćtowcaleniesązaginięcia.Ludziemają
poprostudość:życia,kieratuwpracy,harowania
nawspółmałżonkaidzieci.Wytrzymujądługo,czasa-
mibardzodługo...Bywa,żedotakiejdecyzjidojrzewają
całymilatami...Częstoniezdradzająwcześniejżadnych
oznak,anawet,jeślicośponichwidać,tosąskutecznie
ignorowaniprzezotoczenie.Wkońcucośwnichpęka,
pakująkilkanajważniejszychrzeczyiwychodzązdomu.
Niektórzyznikajątak,jakstoją:bezubrańnazmianę,
17