Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pochylałsięnadkontuarem,stawiającparafęnajakimś
dokumencie.Widzącto,Saranzatarłręcezradością.
Właśniewtedyusłyszałcharakterystycznepiknięcie,
któregoniemógłpomylićzżadnyminnymdźwiękiem.
Wiedzionyzawodowąciekawościąspojrzałwbok.
Przedwindąstałmłokoswpolicyjnymmundurze.Pa-
trzącnapojedynczewłoskinabrodzie,możnabyłood-
nieśćwrażenie,żetoprzedstawicielostatniegorocznika
gimnazjalistów,aniestróżprawa.
Człowieku,toniejestkołekdrewna!Nietrzymaj
takdługo!szepnąłpoirytowanynawidokpolicjanta
trzymającegoprzywoływacz.LeciweZrembybyłyzna-
nezdużejodpornościnaidiotów,alenawetonemiały
swójprógtolerancji.Zepsujesz!syknąłgniewnie,
poczymzrezygnowanymachnąłręką.
Czymtusięprzejmować?Miesięcznakonserwacja
takiejwindykosztowałastówę,czasamidwie.Stawka
zależałaodfirmy,zdarzałysiętakie,któreliczyłysobie
prawietysiąc!Odżadnegozkolegówpofachuniesły-
szał,abyktóryśtrzymałpieczęnadtymkomisariatem,
alegdybyjemuprzypadłotowudziale,tozawołałby
conajmniejpięćpaczek.Policjazatrudniadebili?Niech
płaci,aco!
Zaśmiałsiępodnosemnamyślowycenie,jakądzień
wcześniejjegoszefzrobiłdlapewnejwspólnotywno-
wiutkimwieżowcu.Wcześniejzkolegązamontowali
tamświeżowyprodukowanedźwigi,agwarancjawy-
magałafabrycznegoserwisu.Takierobotylubiłnajbar-
dziej,boludziemusielipłacićharacz,niebyłożadnego
zmiłujsię!Wniecolepszympołożeniubyliwłaściciele
bardziejwiekowychurządzeń,tamzawszemożnabyło
9