Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
Teraz
Chociażkonamzezmęczenia,niemogęzasnąć.Zerkam
nadosuniętądołóżkadostawkędlaniemowlątiwidokpustego
materacarozdzieramiserce.Mamnieodpartewrażenie,żesynek
powinientubyć.Zamiasttegośpiwpokojuzajmowanymprzezmoją
mamę.Tejnocytoonanadnimczuwa,abymmogłaporządniesię
wyspać.Tyleżenieśpię,azadręczamsiętym,żezgodziłamsięnataki
układ.
Pozatymniejestempewna,czyoknojestzamknięte.Nielubię
spaćprzyotwartymoknie,nawetwupalnelato,kiedynoce
nieprzyzwoicieciepłe.Wprzegrzanympokojunieśpisięnajlepiej,
aleprzynajmniejczujęsiębezpiecznie.
Przywołujęwpamięciwspomnienie,jakzarazpowejściu
dosypialnizamykałamtonieszczęsneokno,poczymwracammyślami
doJoachima.Wdomupanujecisza,więczakładam,żesynekśpi
spokojnie,alemimotowolałabymprzekonaćsięotymnawłasne
oczy.Gdybyleżałtużobokmnie,niemiałabymtegoproblemu.Kusi
mnie,bysprawdzić,czyrzeczywiścieniczłegomusięniedzieje,ale
robiłamtojużdwukrotnieitrzecienajściemożewkońcuzdenerwować
mamę.Zamknęłamtooknoczynie?Chybazamknęłam.
Mojamamajesttutaj,abymipomóc,iwiem,żewszystko,corobi,
wynikazjejdobrychchęci.Kiedywyszłazpropozycjązajmowaniasię
Joachimemprzezdwie,trzynocewtygodniu,niepotrafiłamodmówić.
Przedewszystkimniechciałamjejrobićprzykrości,apozatym
wpierwszymodruchupomyślałam,żetoświetnypomysł.Nieprzyszło
midogłowy,żetaktrudnobędziemisięrozstaćzsynkiem,nawetjeśli