Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Choćniewierzęwideęjednoznacznychpoczątkówizakończeń,
postrzegającżyciejakochaotyczniezapętlającysięproces,piątkowe
wieczorymajądlamniecośzantycznegokatharsis.Przypominająmi,
żeto,corobięprzezwiększośćpoprzedzającychjedni,jestmoim
świadomymwyborem,zaledwiejednązwielupowziętychdecyzji.
Niestety,mojedecyzjemajątodosiebie,żelubiązaprzeczaćsamym
sobie.
Piątkinapawająmniezłudnąnadzieją,żepracaniejestcałymmoim
życiem.Gdyjednakosiedemnastejczterdzieścisiedemzatrzaskuję
drzwidomieszkaniaipowłóczącnogami,kierujęsiędosypialni,
anastępnie,nietrudzącsięzdjęciembutóworazubrania,rzucamsię
nałóżko,zaczynammiećcodotegopewnewątpliwości.Leżę
odwróconatwarządomateracaiodliczamsekundy,domojego
mózgudotrze,żeprzeznastępnekilkadziesiątgodzinmogęrobić,
comisiężywniepodoba.PoleciećdoMediolanu,skoczyć
zespadochronem,anawetkupićsztalugiinamalowaćobraz,dzięki
któremumożewreszciezrozumiemcałąsztukęwspółczesnąoraz
udowodnięmojejnauczycielceplastykizpodstawówki,żesięmyliła,
niedostrzegającmoichzdolnościmanualnych.
Godzinępóźniejorientujęsię,żenietylkoniemamnienapokładzie
samolotuRyanair,lecztakżeniezbliżyłamsięnawetomilimetr
dozrozumieniafenomenuCzarnegokwadratunabiałymtle.Zdążyłam
jedynieprzewrócićsięnadrugibokitotylkodlatego,żeprzestałam
czuć,prawarękajestwciążczęściąmojegoorganizmu.
Gwałtowniesiępodnoszęirozmasowujęzdrętwiałeprzedramię.
Poracośprzedsięwziąć.Poniedziałekjużczyhazarogiem,żeby