Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bardzosmutny.Zdawałosięwręcz,jakbycałyposzarzał.
Płotekzałamałsię,ajegospróchniałedeskileżałyteraz
przedwejściem.ToteżwynędzniałyCzaruśniemiałjuż
poczympląsać.Kotekstraciłzupełnieapetytikażdego
dniacorazbardziejmarniałwoczach.Zasłonywoknach
spłowiały,awszystkiekwiatywogrodziezwiędły,gdyż
tataPulkosizapomniał,żetrzebajepodlewać.Całymi
dniamizamartwiałsięiniesposóbbyłoniedostrzec,
żejegooczydoresztystraciłydawnyblask…Pulkosia
natomiastniemiałajużtakdużejochotydozabawyjak
dawniej.Byłajeszczemalutkainierozumiała,dlaczego
jejmamaodeszła.
ZczasemPulkosiazauważyła,żecorazchętniej
odwiedzaDrzewoPamięci,przysiadanaławeczcekoło
jegokorzeniiczuje,nadchodzącaulgabalsamuje
wtedyjejserce.Niewiedziaładlaczego,alepoprostu
potrzebowałatambyć.CzęstospotykałapodDrzewem
PamięciinnychmieszkańcówRodzilandiiiczułasię
wówczasmniejprzygnębiona.Razemwspominali
Rodziludków,którychniebyłojużwśródnichtakjakjej
mamy,aledziękiDrzewuPamięciżyliwichsercach.
ImczęściejmieszkańcygromadzilisięprzyDrzewie,tym
wwiększąsiłęobrastałyjegokorzenie.
PewnegorazuPulkosianamówiłatatęnaspacerpod
DrzewoPamięci,byionpoczułsięniecolepiej.
TowarzyszyłimwtedykotCzaruś,któryochoczo
maszerowałtużprzyprawejnodzePulkosi.Tamtegodnia
słońcemocnogrzało,aptakiśpiewałysymfonię.Tobył
możeniedokońcaradosnydzień,alecałkiemprzyjemny.
Pulkosianiewierzyła,żejeszczekiedyśtakiwogóle