Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znasludziskabędą.Dorozpuku.
DrogiMelchiidrogiKacpi,postaramsiępospieszyć.
Jawiem,jakąterazodpowiedzialnośćdźwigam,iciężko
miztymnaduszy.
Przybyszestaliprzezchwilęwciszyprzeddrzwiami,
tylkoczyjaśnoganerwowostukałaoziemię.Niebyła
tomojanoga.Mojeobienogispoczywaływygodnieibez
ruchunasłomie.WreszcieMelchiodezwałsięwtesłowa:
Czarnocyblednie,gwiazdyledwomigoczą.Niemogę
pozwolić,abydekoracjetejjedynejwswoimrodzajunocy
rozmyłysięwwilgociporanka.Panowie,niechzabrzmią
trąby!Proszęwciągnąćpowietrze...
To,costałosięwchwilępotemprzeddrzwiami,
nazwałbymdiabelskąmuzyką.Wrzeczywistościbyła
topopularnakolędawwykonaniudętejorkiestry
anielskiej,którejnaszczęściezabranowszystkietrąby,
nanieszczęściezaśniezasznurowanoust.Zniosłem
tomuzyczneupokorzeniezespokojem.
Drzwistajenkiotworzyłysięwreszcieiukazalisię
wnichtrzejprzybysze.Widziałemichniedokładnie,gdyż
nadworzebyłociemno,apozatymmiałemlekko
przymkniętepowieki,gdyżbałemsię,żewzrokmój
będziepuszczałgromyimógłbympołożyćtrupem
któregośzczłonkóworkiestry.Drzwibyłyzawąskie,aby
pomieścićjednocześnietrzypostaci.Postać,któraszła
nakońcu,próbowałaprzepchaćsięprzezdwiepostaci,
którerozpoczynałypochodzik,aefekttegobyłtaki,
żewszystkiepostacirunęłynaklepiskostajenkiitak,
naklęczkach,zastygłyniczymdrewnianarzeźbaludowa.
Nicniemówiłem,gdyżchciałemzorientowaćsię,
pocoizjakąwieściąprzyszli.Trzejprzybyszerównieżnie
odzywalisię,aleniewiem,zjakichpowodówtoczynili.
Możepoprostuniemielinicdopowiedzenia.Alboich
zatkało.Itakmilczeliśmy,wtejstajencepośródnocy
zwyblakłymigwiazdami,oninaklęczkach,janasłomie,