Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kingaspojrzałaprzezokno.Byłmarzec,więcosiódmej
powinnojużsięrozjaśniać.Miałajednakwrażenie,jakby
dopieroconastałanoc.Dzwoniącybudziknie
pozostawiałzłudzeńcodotego,żejednakjestporanek.
Słyszałakrzątającąsiępokuchnimatkę.Szumiałczajnik.
Napewnoprzygotowywanajestherbata.Odlat
tosamo…Jednegodniaherbata,drugiegokakao.Dzisiaj
dostaniekanapkizseremizpomidorem,jutrozkiełbasą
krakowskąizogórkiem.Wszystkotakprzewidywalne,jak
całeżycierodzicielki.Zaraznapewnozajrzydopokoju
córki,bysprawdzić,czywstała.Dziewczynazakryłatwarz
kołdrą.
Pochwiliwprzedpokojurozległysiękroki.Słysząc
delikatnepukaniedodrzwi,Kingajeszczeszczelniejsię
przykryła.
–Córeczko,trzebawstawać.
Niezareagowała.
–Jużczas.–Mamapodeszładołóżka,byściągnąćzniej
kołdrę.
–Zostawto!–Dziewczynkasyknęłainerwowo
poruszyłanogami,podkulającje.–Wstanęzapięć
minut.
–Znamcięiwiem,żeniewstaniesz.Biegnij
dołazienki,pókijajejniezajmę.
WKindzenarastałazłość.Konieczniemusiała
jąnakimśwyładować.
–Makijażchceszrobić?!Itakciniepomoże–
zarechotałanieprzyjemnie.–Tatateżtaksądzi.Zapytaj
go.
Wiedziała,żekażdymsłowemsprawiamatce
przykrość.Znałajejugodowycharakter,więcbyła
pewna,żezaniegrzecznezachowanieniespotkajejkara.
Miałarację.Kobietajakbynigdyniczaczęłapoprawiać
książkinapółce.Dziewczynkagłośnowestchnęła
ipodniosłasięzpościeli.
–Wyprasujminiebieskąkoszulę–minęłamatkę,nie