Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pobab​ci.
Nie!Dziewczynazcałejsiłyścisnęłametalowerurki
wózka,naktórymsiedziała.Chciałapoczućból.Nie
pomogło.Zaczęłakręcićnerwowogłowąnabokiimówić
zbytszybko.Wtakichmomentachjedyniematka
rozumiała.Nie!Tumamszkołęirehabilitację.
Tumamprzy​ja​ciół!
Łzylałysięstru​mie​nia​mipotwa​rzachmamyicór​ki.
Niemo​żeszsprze​daćtam​te​gomiesz​ka​nia?
Ko​bie​tapo​krę​ci​łagło​wą.
Dostałybyśmyzaniezbytmałopieniędzy,aby
utrzymaćsiętutaj.WTrzebiatowieteżznajdziemy
odpowiednichrehabilitantów.Wmiejscowościobokjest
stad​ni​nakoni.Szko​łarów​nieżcisięspodo​ba.
Weronikawzdrygałasięnasamąnazwę:Trzebiatów.
Brzmiała,jakbynależaładomiasteczkapołożonego
nakońcuświata,anietużnadmorzem.Przecieżtakmiło
wspominałajezkrótkichodwiedzinubabci!Rzadkich,
bobyłatamzaledwietrzyrazy,jednakniewielka
mie​ści​naurze​kłają.Ależebyza​miesz​kaćtamnasta​łe?!
Zmianęotoczeniadoradzateżtwojalekarka.Alergia
atakujecięcorazczęściej,anapadyduszności
poważniejsze.NapółnocyPolskipanujezupełnieinny
kli​mat.
NaniczdałysięprośbyWeroniki.Mamapodjęłajuż
de​cy​zję.
Pewnegorankaprzyjechałsamochódciężarowy
ipracownicyzajęlisięprzeprowadzką.Wielusprzętównie
zabrały,rozdającjelubwyrzucając,jakbyniechciały
cią​gnąćzasobąnad​mier​ne​goba​la​stu.
Trzebiatówprzywitałjedeszczem.Humornastolatkibył
równiepodłyjakpogoda.Całeszczęście,żetrzebabyło
pomócmamiewrozpakowywaniu,niebyłozatemczasu
naprzykrerozmyślania.Potygodniubyłyjużjakotako
urządzone.Weronice,choćzanicnieprzyznałabytego
głośno,spodobałsięniewielkipokoikzciekawym