Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bakradłpiasekizostawiłtakiwykopnaścieżce.Końzauważył,
Andrzejniezdążył.Końsięzatrzymał,Andrzejleciałdalej.Na
szczęścieDumnypoczekał,sięwyzbieraztegodołu,wytrze-
piepiasek,prócztychziarenek,którewbiłysięgłębokowskórę
natwarzy,ipogalopowalidalej.Dumnymógłprzecieżpogalo-
powaćsam,zostawiającfunkcjonariuszawtymdole!Zwłasz-
cza,żeinnekoniebiegłydostajni.Byłwięctakżeszlachetny,bo
sięzatrzymałipoczekał.
Byłteżuważny.Policjanciwczasiedniwolnychzapew-
nialiruchkoniom.Naprzykładzabieralikonienagrzyby.Zbie-
ranekonieczniedoreklamówki,botorodzajszkoleniadlako-
nia.Zwyklereklamówkanawietrzewydajesiębardzogroźna.
Oczywiściezperspektywykonia.Dumnygrzybanigdynieroz-
deptał,jakbywiedział,coipocozbierająludzie.Reklamówkiteż
sięniebał.
Zawsze
był
bardzodzielny.Miał
dużoenergiiiwolę
walki.
Zwłaszcza,
kiedyzabezpieczał
mecze.Niestraszni
mubyliszalikowcy
ilecącekamienie,
petardyidudniące
bębny.Pobudzony
szedłdoprzodu.
Kiedytrzebabyło
Strona14/JoannaStojer-Polańska