Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gównożyje,widzisz,żesięnieruszaaniniejęczy.
Samsobiewinien,niktgoniezmuszałdobie-
ganiawdzień,mógłzaczekaćdonocywtrąciłtrzeci
obserwujący.
Stalowyznówwstał,zcałychsiłporuszałswoimi
zwalistyminogamijakbybiegłwmiejscu,wreszcie
oderwałsięzpozycjistartowej.Jegofryzuranacze-
skiegohokeistępowiewaławbiegu.Osiemdziesiątka
czwórkarobiłaswojąrobotę.Stalowydobiegłdomety
jakBenJohnson.
Dawajpięćmarek.
Takiegowała!
Ej,przecieżprzebiegł.
Przebiegł.
Byłouczciwie?
Nodobra,było.
Zajebiścieuroczaniespodzianka.
łzasięwokukręci.
Stalowy,opartyplecamiochłodnąścianędomu,
wyciągnąłpołamanepapierosyzkieszeni.Drżącymi
palcamizapaliłpołowęszluga.Poprawiłwłosy,wy-
czyściłmundurzpyłuiziemi.Krewdopłynęłamu
znówdotwarzy.Nocprzebiładzień,jakaskróla.
3.
Zgembapaznokciemzdrapywałludzkimózgzpity,po-
temodłamywałkawałkiciasta,zanurzałwsoliiwkła-
dałsobiedoust.Zbiałejreklamówkinakrapianej
15