Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niezapomnijtylkoprzyjśćdomniedodomu,
bomamaniebędziemniechciałasamąwypuścić,
achciałabymcipomóc–powiedziałaTereska.
–Atwojamamaniebędziesiębała,żezemną
idziesz?–cichopowiedziałJanek.
–Myślę,żenie,mójtatazbieraznaczkizlistów
wbiurzedlaciebie,bopowiedziałam,żetyzbierasz
znaczki.Takwogóletochybacięlubi.
–Dziękuję,jesteśTereskowspaniała!Podziękujtacie
zato,ajamujeszczerazpodziękuję,jakpociebie
przyjdę.
Takzajęcirozmowądoszlidoznajomego
skrzyżowania.Zatrzymalisięnachodniku.
–No,jestemjużprawiewdomu–powiedziała
Tereska.
Jejdomstałjakodrugiodskrzyżowania,zbudowany
zdrewna,zszeregiemdużychokien.Ścianybudynku
pomalowanonabiałoidostrzecmożnabyłokontrasttych
białychścianizielonychframugokiennych.Woknach,
naparapetach,stałyrzędydoniczekzkwiatami,
oddzielonymiodmieszkaniawzorzystymifirankami.
Stromydach,pokrytyczerwonądachówką,uzupełniał
całośćbudowli.RodzinaTereskiniemieszkałatamsama,
gdyżbyłtobudynekwielorodzinny,zamieszkałypojednej
ipodrugiejstronie.
–Todowidzenia–powiedziała,machającręką
napożegnanieobuchłopcom.Weszładodługiejsieniijej
sylwetkazniknęławczeluściwejścia.
Janekodwróciłsięiszedłwkierunkuszaregodomu.