Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Myślicorazszybsze.Aciemnośćlepkaodmarzeń.
Apotemjużnic.Potemtylkozmęczenie,uspokojenie
inerwowysen.
AndrzejHętny
Rano,jakcośrodę,przebieramysięwtrampki
igranatowegatkiprzedlekcjąwuefu.Jeszczeoczy,
myśliisłowaklejąsięodsnów.Jeszczeniedokońca
widocznajestgranicamiędzysnemaszkolną
rzeczywistością.
Wroguszatnigrupkapodekscytowanychkolegów
szczelnymkręgiemotaczapodnieconegoStefana.
Leniwiepowlokłemsięwichkierunku.Stanąłem
wkręgu.Stefan,zacinającsięzemocji,opowiada,jak
wczorajszegowieczorusprowadziłsobienachatęElkę.
Wiecie,chłopacy,starychniebyło,więctego...
Niepotrafiłznaleźćodpowiedniegosłowa.
Elkazlekkaprzypominałapotwora.Tłusta,ciężka,
leniwa.Iwdodatkuwyjątkowobrzydkaiobleśnajakaś.
Alebyłaodwalatastarszaijakzapewnialikumple
zestarszychklas,puszczającznaczącooko„bardzo
lubiładawaćdupy”.
Pabichobrazowoopowiadał,jakwypilibutelkęwina
izaczęlisięrozbierać.
I,chłopacy,ona,całkiemjużgoła,nowiecie,wielka
dupa,wielkiecyce,kładziesięnormalnienatapczanie.
Takarozwarta.Ajaturobiposuwistyruchrękąaja
jebwtebakikołosraki...
Ryknęliśmyśmiechem.Zpełnąaprobatąpewnie,
każdyznasbytozrobił.KażdyznaswydymałbyElkę
zradością,mimożebyłanaprawdębrzydka.Noale
przecieżbyłakobietą,miaławszystkoto,cokobieta