Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezludnaokolicapewnieniemiałanawetnazwy,aledo
dziśpamiętam,jakmnieprzytkałozwrażenia.Tawiecz-
nadroga.Przecieżcałyczaswędrujemy,przemknęłomi
przezmyśl,aniktminigdyniepowiedział,czywyrusza-
my,czywracamy,wszyscyzachowywalisiętak,jakby
ichtowcalenieinteresowało.Wszędziestałybezładnie
chaty,którychniedałobyradyprzesunąćnawetstado
koni,zmurowanychpaleniskunosiłsiędym,zapłotami
szczekałypsyczujniestrzegąceobejścia,ludzietrzymali
siętegowszystkiegojakkleszcze.Oddawnaprzesią-
kliwoniąswoichpodwórek,kobietypewniepachniały
kwiatamizopielonychgrządek,mężczyźnigorzałką
zprzejrzałychśliwek,dziecimlekiemmiejscowychkrów.
Amyzawszetylkoprzechodziliśmyobok–obcy,niemile
widzianiiwyklinani–aniszczególniedotknięci,aniza
bardzoprzygnębieni,tylkoniekiedyzmęczenidobólu.
Jakbydrogabyłanaszymprawdziwymdomem.
Aprzecieżbyłaczymśzupełnieinnym.
Dlategopopewnymczasiemusiałemtakżenagłos
zadaćpytanie:„Skądmywłaściwieprzyszliśmy?”.
PhiravPao,mojapięknamatka,którawtedybyłajesz-
czebardzomłodąkobietą,najpierwsiętylkodrapałaigo-
rączkowoiskaławszy.
–My?–zmarszczyłaczoło,jakbynierozumiała,oco
pytam.–DadaUjašamówiłkiedyś,żemiejsce,skądpo-
chodzimy,nazywasięDolgavas–wkońcuwzruszyłara-
mionami.–Aleonopowiadałwieleróżnychrzeczyina-
wetbiłsięztegopowoduażdokrwi–machnęłaręką.
–Apotemnajczęściejwszystkorozwiewałosięjakdym.
JorgaMirga,mójszalonydziad,któregowszyscy,
opróczmilicjantówisędziów,nazywaliWinnetou,chyba
naprawdęjejskłamał.Bokiedygootospytałem,na-
wetnamyślmunieprzyszłatajejDolgavas,powiedział,
13