Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.Lublin,rok2018,październik
BiegnącychodnikiemprzyulicyDoświadczalnejDariuszCieplickispojrzałnazegarek.
Gdzieśtu,nawysokościpętliautobusowejprzynStokrotce”,powinnostuknąćsześć
kilometrów.Jest.Dokońcadzisiejszegospokojnegobiegujeszczecztery.Spojrzałnatempo.
Niejestźle.Porazpierwszyoddobrychdwudziestulatkonsekwentnierealizował
postanowienienoworoczne.Dziękibieganiu,pływaniu,jeździenarowerzeoraz
umiarkowaniuwjedzeniuipiciuudałosięwciągupółrokuzrzucićdwadzieściajeden
kilogramówizmniejszyćobwódpasaodobrekilkarozmiarów.Zaczynałsięjużmieścićw
ubraniakupionekilkalattemu,skończyłysięmęczarnieprzywiązaniubutówczywejściuna
drugiepiętro.Dodawnej,młodzieńczejformynigdyjużzapewneniewrócizuwaginaproste
prawabiologii-czterdziestopięcioletniorganizmniemożesięprzecieżrównaćz
dwudziestoletnim,należącymdopółprofesjonalnegopiłkarzaztrzeciejligi.Dobrejednakto,
że-przynajmniejteoretycznie-oddaliodsiebieryzykoprzedwczesnegozawałuikilku
innychchorób,aprzyjeszczewiększymsamozaparciuznówbędziemógłnadZalewem
Zemborzyckimdemonstrowaćsześciopak,aniekega,jakprzezostatnielata.
ZDoświadczalnejskręciłwalejęWitosa.Tutajtrasaprowadziławąskimwałemnad
ulicą.ZlewejstronykrzakiciągnącesiędoDekutowskiego,przesłaniającezpoczątku
pola,potemakademikiUniwersytetuPrzyrodniczego.Zprawej-wylotówkazLublina.Znał
tukażdądziuręwwąskimchodniku.Natymodcinkuwpatrywałsięwnumeryrejestracyjne
autwyjeżdżającychzLublinaiwyławiałtespozawojewództwalubelskiego,starającsię
odgadnąć,skądpochodzą.Zazwyczajtrafiałsięjedenalbodwasamochodyznumerami,
którychpochodzenianieznał,więcdlauzupełnieniawiedzysprawdzałpotemwdomu,z
jakiegopowiatu.
PrzebiegłskrzyżowaniezDekutowskiegoiwbiegłwpaszieleni,oddzielającyteren
należącydoPolicjiodtrzypasmówkiWitosa.Tobyłjegoulubionyodcineknatejtrasie.
Namiastkalasuwśrodkumiasta.Wąskadróżkawijącasięprzezkilkasetmetrówpomiędzy
rondemawjazdemdopodziemnychparkingówcentrumhandlowegoFelicity.Pachniało
dojrzałymimirabelkami,cozwiastowałoszybkikonieclata.Nadjednymniemógłzapanować
odczasu,gdyrozpocząłodchudzanie-nadnagłymparciemnapęcherz.Wiekmaswoje
prawa…Żonaoddawnanamawiago,byposzedłnabadania,alektobytamsłuchałbaby…
Oddobrychkilkuminutczułnieodpartąchęćwysikaniasię,skorzystałwięczokazjii
podbiegłpodpłot,byniebezsatysfakcjinaszczaćnapolicyjnyteren,takpilnieprzecież
strzeżony.Gdysikał,jegowzroknatrafiłnależącynieopodalkształt,któryprzypominał
ludzkieciałowpozycjiembrionalnej.Zapadałjużzmrok,abiegałbezokularów
korekcyjnych,pomyślałwięc,żetojakieśszmatylubworkiporzuconeprzezpijaków,którzy
lubiliraczyćsiętutajwletnimokresiepiwkiemiwinkiem,zanicmającto,żezapłotem
rezydujekilkusetpolicjantów.Zciekawościpodszedłjednakzobaczyć,cotojest.Podpłotem
leżała,zwiniętawkłębek,młodakobietaoładnychrysachtwarzy.Miałazamknięteoczy.
-Proszępani!Halo!Proszępani!-powiedziałDariusz.Niedoczekawszysię
odpowiedziwyjąłzpasabiodrowegotelefon,poczymzadzwoniłnapogotowieipolicję.
*
KrzysztofGrzegorzewskikrzątałsięnazapleczuswojejrestauracjiwcentrumLublinai
liczyłutarg.Odkilkudniruchbyłspory,jaknaporęroku-sezonwakacyjnysięskończył,
jednakfestiwalmuzykijazzowej,którytrwodkilkudni,napędzałmuklientelężądną
ciekawychsmaków.Kaukaskakuchnia,którąserwował,niemiałasobierównychwmieście-
przynajmniejwjegoopinii,bozdaniasmakoszyiszerszejopiniipublicznejniebyływtej
kwestiizgodne.Zbliżałasiępółnoc,wydawałostatniepoleceniapomocomkuchennym,
3