Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZ​DZIAŁI
1
Na​plujęimwszyst​kimwtwarz.
Siedzielinadbrzegiemrzeki.Rzekajakrzekanie
różniłasięspecjalnieodpodwarszawskiegoŚwidra,
chociażpłynęławAzjiŚrodkowej,adokołastałylepianki,
kwi​tłymorwy,uriukili​chowiecojesz​cze.
Tam​ten,niepod​no​szącgłowy,za​py​tał:
Komu?
ImodpowiedziałBogdan.Wszystkim,cotak
pięk​niega​dają.
Oglądałswojebosestopy,wychudłełydki,przetarte
wojskowebryczesy.Nieczułwcalezimna,mimożebył
jeszczeranek,iwiedział,żeniebędzieczułgorąca,
chociażsłońcejużwzeszłoiwkrótcezacznienieźlegrzać.
Nieczułnawetgłodu,mimożewczorajniemiałnic
wgębienieprawda,całydzieńżułznalezionykawałek
makuchaaodwieludniniedojadał.Czułtylkojedno:
żemajużwszyst​kiegodość.
Rzuciłdowodykamyk.Obserwowałjegociężkilot,
widział,jakprasnąłwwodę,jakwzbudziłmalutką
fontannękropeliopadłnadno.Zrobiłosięcicho,tylko
szu​waryle​ciutkoza​skrze​czały.
Tam​tenode​zwałsię:
Pococitegłu​pieru​chy?Maszzadużosił?
Bogdannieodpowiedział.Nielubiłtamtego.Zawsze
musibyćjakiś„tamten”.Beztegodrugiegonicsięnie
odbywa.Zmieniająsię,aletegoprawiesięniezauważa,
wszyscysłużądotegosamego,dzielisięznimi