Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niespodziewanie,woczachstająmiłzy.Czemupłaczę?
Niemampojęcia,jednaksmuteknadłuższąchwilę
niemalmnieobezwładnia.Czerwonewinoznajduję
wszafcepodzlewem.Niedopitabutelkataniegosikacza
nieukoiemocji,alepomożezasnąć.Dopijamdrugi
kieliszek,kiedyleżącanapustejkomodziekomórka
cichympiśnięciemobwieszczanadejścieSMS-a.
„Śpisz,Piękna?Wylizałbymcimuszelkę…”czytam.
ImięSławekprzezdłuższąchwilęnicminiemówi,
wkońcuprzypominamsobiechudego
dwudziestoparolatka,którykilkamiesięcywcześniej
montowałmiwsypialniżaluzje.Tamtegodnia
przespałamsięznimwpiwnicyinigdywięcejsię
domnienieodezwał.doteraz…Wpatrujęsię
wwyświetlacztelefonu,kiedykomórkazaczynadzwonić.
Odkładamnakomodętakszybko,jakbyjejplastikowa
obudowaparzyłamojedłonie,alepochwiliwahania
sięgamponiąiakceptujępołączenie…
Tak?mówięcicho.
Jednaknieśpisz.Mogęwpaść?Myślałemotobie…
Sławekbrzmiobco,alewłaściwieoniwszyscydla
mnieobcy.
Słyszę,żejestpijany,aleprzecieżnigdymitonie
przeszkadzało.Ajednaksięwaham,jakaśczęśćmnie
nadalchcewierzyć,żetymrazemnadobreztym
skończę.
Niewiem,czytojest…
Dajspokój,tylkonachwilę.Będęzakwadrans,może
być?wchodzimiwsłowo.
Opieramsięościanęiprzymykamoczy.Podpowiekami
rozkwitająmiwyuzdanescenyseksu,niczymztaniego
pornola.Monterjużsięrozłączył.„Pewnieprujeprzeznoc,
chcącjaknajszybciejmniedopaść”myślę.
Włazience,czeszącwłosyprzedlustrem,mówięsobie,
żeprzecieżniemuszęmuotwierać,żejeszczemogę