Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnaBronisławędodziśalergiczniereaguję.Byłam
ostatnioulekarza,wtymwiekutosięcorazczęściej
chodzipolekarzach,inakorytarzupielęgniarkaczyta
mojeimię.Samo,boterazjestjakieśRODOiniewolno
głośnonazwiskczytać.Nowięconapyta,czyjestpani
Bronisława,ajaniereaguję.Udaję,żeniewiem,okim
mowa.Dopieroznajoma,którabyłazemną,weszła
dogabinetuiwytłumaczyła,żejajestemNiusia,anie
żadnaBro​ni​sława,ipro​szę,żebymnietakna​zy​wać.
Zresztąrodzicezawszemówilidomnie„Niusiu”.Tak
samonianiaAntosia.Akoleżanki?Nieprzypominam
sobie,żebymmiaławtedyjakieśkoleżanki.Czas
spędzałamzmamusiąalboAntosią.Noijeszcze
zTadziem,synkiemnaszejdozorczyni,pani
Szarańskiej,zktórymczasamibawiłamsię
napodwórkupodokiemsłużącej.Alemojąprawdziwą
przyjaciółkąbyławtedylalka.Zażadneskarbynie
przypomnęsobie,jakmiałanaimię.Mogę
zatodokładnieopisać,jakwyglądała,wciążmam
przedoczami.Tobyłatakaślicznakrakowianka
zeszmacianąbuzią.Miałaczerwonyserdaczek
iczapeczkęwiązanąkokardąpodbrodą.Ubranabyła
wbiałąbluzeczkęispódniczkęwczerwoneróże.
Noiwczerwonekorale,któremimamaczasamiteż
pozwalałanosić.Woziłamwkremowymwózku,
którychybadostałamodwujkaWilkaKranca,tego
samego,któregoniewiedziećczemu,takstraszniesię
ba​łam.
Tenwózekwyleciałprzezoknopierwszy.Zaraz
zanimlalka.Możenicjejsięniestało?Możeupadła
namojąliliowąpościel?Możeżadenpiesjejnie
roz​szar​pał?