Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
Lepszedni,przybywajcie!
Otomojakrótkamodlitwanagrudniowewieczory.
***
Budzęsięwmieszkaniuprywatnymchoćcudzym,otwieramoczy,
leżęspokojnieicoświdzę.Chybawesz.Aleskąd?Przecieżniemam.
Kroczyodważniewpoprzekpoduszki.Jestdobrzewidocznanatle
pościeli.Szary,ruchomypunkcik.
Wojnyjeszczeniewypowiedziałem,alewalkajużsięzaczęła.
Naszlakujejdomniemanejtrasystawiampaznokieć,naktóry
niebawemwchodziinieruchomieje.„Ratujsię,mała!”,ostrzegam
nagłos,aleonazachowujesiętak,jakbyjejniezależałonaobronie
zagrożonejegzystencji.Przyciskampaznokiećdościany.Żadnych
wątpliwościiprotestówsumienia.Tooczywiste,żemusiałemzabić.
Przyszłaiprosiłamnieoto.
Wżyciuprywatnym,któreczasemwyglądanacudze,niejestem
mordercą.Możejestwemnieniewięcejzłaniżuinnychludzi.Tego
niewiem,boznamtylkowłasne.Cudzezłojestjedyniedomniemane.
Porównującsięzinnymi,muszęjednakstwierdzić,żeodstaję
odwymogówprzeciętności.Naprzykład:żyjępraktyczniebez
mieszkaniaistałejpracy.Coprawda,mógłbymbeztruduposiadać
obieterzeczy,alewówczasmojeżycieprywatnestałobysię
całkowiciecudze.Jakwszynapoduszce.
***
Mójpijanybracie,któryminąłeśmniezimpetem,potrącającbez
pardonu,zaktórymodwracamgłowężegnaj!Naszedrogiprzecięły
sięnachwilę.Napewnotrafisznato,czegoszukasz.Guza?Możecoś
więcej?Niewątpię,żepewnegodniaznajdziesztonaswoimszlaku.
Potrącicięijużniedaczasunażadne„przepraszam”.