Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
NaMarcelaProustazwróciłmojąuwagęAndrzejM.Byliśmy
rówieśnikamiwwiekumniejwięcejdziewiętnastulat.Nie
przeszkadzałomi,żebyłpedałem.Oilewogólewiedziałemotym?
Oileniedowiedziałemsięznaczniepóźniej?
OpowiadałoProuściepięknie.Sporefragmentyrecytował
zpamięci.Zachowywałsięjakneofitareligii,którejbogiemjestM.P.
Modliłsię.Odmawiałpacierze.WjegopsalmachSaint-Loupkłaniał
sięniskorzeźnikowipoprzezcałąszerokośćulicyktóregochcąc
niechcącznał;wszystkimstronomGuermantes;jakiejśAlbertynie,
będącejpewniekryptonimicznymAlbertem.Cosięzniąstało?Cosię
znimstało?
AlemojadrogadoProustabyławieledłuższaiwłaściwiejeszcze
jejnierozpocząłem.Niemniejcośtamjużprzeczytałem,gdy
spotkałemponownieAndrzeja.WzmiankęoProuścieprzyjął
zroztargnieniem,jakwspomnienieprzebrzmiałejmiłości.Został
wmiędzyczasieurzędnikiemmiejskim.Niemampojęcia,cotamrobił.
Odtądspotykałemgococzterylata,regularnie,przyokazjiróżnych
„wyborów”.Zobowiązkusłużbowego(amożedlaosobistej
przyjemności?)zasiadałwkomisjachwyborczych.Siedziałzastołem
inudziłsię.Byłosobązaufaniapublicznego.Sprawdzałdowody
osobisteiwydawałkartydogłosowania.Przytychokazjach
wymienialiśmyzdawkoweuśmiechy,alebezżadnychrozmów.
Odniosłemwrażenie,żejestspeszony.Rozumiałemgo.Jateżbyłbym.
Potemprzestałembyćlojalnymobywatelemiunikałemlokali
wyborczych.Niewidziałemgowięcej.Możetylkozdaleka.
Polatachusłyszałemostatniąonimwiadomość.Powiesiłsię
wswejgarsonierzepodefraudacjisporychwalorów,powierzonych
muprzezznajomych.Bylitorównieżimoiznajomi.Pracowaligdzieś
daleko(wIndiach?)iswojedochodydeponowaliuniego.Ichpowrotu
dokraju,podziesięciulatachciężkiej,tropikalnejharówki,nie
wytrzymałnerwowo.
Musiał?Niemógłinaczej?Niewiem.
PrzypomniałmisiętamtenProust,tamtenwieczór,bezinteresowne