Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tajemniczylektor
Pewnegodniaprzyszedłdoredakcjijakiśeleganckipan,któregozwielkąatencją
wprowadziłdoswegogabinetuKuryluk.Jakiśczasrozmawializazamkniętymi
drzwiami,wreszciepokazałsięKurylukiztymswoimuśmiechemzawszecoś
znaczącympowiedziałdomnie:
PanieTadziu,niechpanpozwolidonas.
Wszedłemdogabineturedaktora,eleganckipanpodniósłsięzfotela.
TojestwłaśnieTadzioKonwickirzekłredaktor.
Okazałosię,żezostałemprzedstawionyLeonowiKruczkowskiemu,który
właśnieświeżozłożyłurządwiceministrakultury,alechodziłjeszczewglorii
ministerialnej.Kruczkowskizaprosiłmniedosiebienapogawędkę.
Dowiedziałemsię,żejakolektorczytałmojeBRojsty”wwydawnictwiei
postanowiłobejrzećsobiemłodegoautora.Kurylukszepnąłminaucho,żerecenzent
jestprzychylnieusposobionydlamnie,jednakżewydawnictwomapoważne
zastrzeżenia.
Umówionegodniaruszyłemwodwiedzinydoministra-literata.Chybatobyło
waleiRóż.PewniewaleiRóż,bopamiętamcienistygabinetzrzadkimikroplami
słońcanapodłodzeinaścianach,pamiętambudzącyrespektdostatekmieszkaniai
jakąśflaszkępamiętam.Spędziłemwtymgabinecieparęgodzin,leczmałocoztego
potrafięprzypomnieć.Kruczkowskisiedziałchybawfoteluipatrzyłnamnie,ajana
niego.Niemówiliśmyzadużo.Jegotrochęwoskowatwarzzjakimiściężkimitorbami
podoczamiwydawałamisięprawdziwąfizjonomiąliterackąibardzomnie
onieśmielała.Zdajemisię,żenapoczątkutrochęmniekomplementował,ale
oszczędnieinieobowiązująco.Chybateżpopijaliśmy,leczniezadużo.Apotem
Kruczkowskirozgadałsię,oczywiścierozgadałsięjaknaniego.Toczyłzwolnarzadkie
zdania,ajasłuchałemgrzecznie.
Otóżopowiedziałmijakbytreśćpowieści,którąszykowałlubktórąmiałw
robocie.Dośćdokładniereferowałmijejfabułęiszczegółowoopowiedziałkulminację.
Byłemzaskoczonyhistorią,bobardzowydawałamisięmelodramatycznai
sentymentalna.Politykaściśleprzeplatałasięwtejksiążcezperypetiamimiłosnymi
czyraczejmałżeńskimi.Możeautorwgeometriępartiiwpisywałtrójkątyalbo
czworokąty,dobrzejużniepamiętam,nadniepamięcimigocemitylkowspomnienie
sceny,kiedybohaterksiążki,czymożedramatu,wygłaszaztrybunynawiecubardzo
ważneprzemówienie,agdzieśtamwkulisachnabrzmiewajegoosobistatragedia.
Wtedybyłemjeszczedośćdalekoodsprawpolitycznychiodpartii.Słuchałem
tegozwierzeniajakbyzdystansu,lekkospiętywewnętrznieokolicznościami,trochę
skołowanykomplementami,napitkiemibrakiemperspektywdlamojejdebiutanckiej
książki.Wyszedłemjednakztegogabinetuodrobinęskonsternowanyzwierzeniami
klasyka,zwierzeniami,któreczyniłymniejakbypowiernikiemizażyłymkolegą
pisarzastarszegoprzynajmniejopokolenie.
ŚladówtejBrybki”literackiej,comiopowiedziałKruczkowski,nigdypóźniej
nieodnalazłemwjegopisaniu.Alemożenieprzykładałemsięnależyciedolektur.
Zastanawiamniejednakzawszewtymwydarzeniuto,żeKruczkowskiprzeznastępne
dwadzieścialat,doswojejśmierci,nieodezwałsięnigdydomniesłowem,niedał
minigdypoznać,żepamiętaotymdośćintymnymspotkaniusprzedlat,inigdy
wyraźnieniezaakceptowałmojejobecnościwliteraturze.
13