Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Starypozwalałchłopcuwyjmowaćzszybowca
akumulator,późniejzaśprzykrywaćkabinęspe-
cjalnierozciętymjutowymworkiem.Pilotnie-
zmienniezwijałsobietylkoznanymsposobem
tenkawałekszmatyniczymsztandar.Wszyscy
jednakwiedzieli,żetosztandarklęski.
–Dziśznówmisięnieudało–rzekł,gdyzo-
baczyłchłopcakilkadnipóźniej.
–Niemartwsię,pobijeszgo.
–Nieotochodzi–mruknąłlotnik.–Nawet
sięniezałapałem.Wylądowałempopiętnastu
minutach.
Chłopieczamilkł,wpatrzonywprzyjaciela.
Tensiedziałnaławce–zgarbiony,przyglądający
sięzaczerwienionemuodzachodzącegosłońca
niebu.Siedziałsam,tyłemdopozostałych,na
uboczu,niebacznynato,żeinnipokpiwaliznie-
go.
–Dajmuspokój–odezwałsięktoś.–Dziś
znówatakowałrekord.
Chłopieczdenerwowałsię,leczbyłzasłaby
ijeszczezamłody,abymiećcokolwiekdopo-
wiedzenia.
–Niechmówią–szepnąłStary.–Niegnie-
wajsięnanich.
–Co,znówcisięnieudało?–drwiłktośin-
ny,szczęśliwy,żeprzychylnylospozwoliłmusię
cieszyćczasemspędzonymwkabinieszybowca.
NiewszyscydokuczaliStaremu.Dawniko-
ledzyWindiszamilczeli,kryjącsmutekzamaską
uśmiechu.Rozprawialiuprzejmieolotach,wie-