Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Pewnegorazu,właściwieniewiadomoskąd,natrawniku
przedwerandą,przysamymklombie,pojawiłsię
drewnianyludek.Siedziałsobiewygodnienapieńku.
Nagłowiemiałwysoki,stożkowykapeluszzesłomy,
ajegokubraczekzkoryzapiętybyłnatrzypiękneguziki
zżołędzi.Nakolanachtrzymałwyciętyzplasterkapnia
bębenek,awrękachbłyszczącepałeczki.Spojrzenie
miałśmiałeiwesołe.Zdawałosię,żezachwilkęuderzy
pałeczkamiwdrewnobębenkaizaczniewystukiwaćrytm
jakiejśdziarskiejmelodii.
Dobosz,botaksięludeknazywał,byłwyraźnie
zadowolonyzmiejsca,wktórymsięznalazł.Noinic
dziwnego.Obok,naklombie,rosłykonwalie,żonkile,
hiacyntyitulipany.Pachniałyprzecudnie.Tymi
zapachamiikolorami,jakichDobosznigdywcześniejnie
widział,wabiłymotyleipszczoły,którebrzęcząc,uwijały
siępośródbarwnychpłatków.Ludekpatrzyłzpodziwem
naklomb,jegomieszkańcówigości.Śmiesznym,trochę
zadługimnosem,wdychałtewszystkiesłodkieicierpkie
wonieizuwagąwsłuchiwałsięwgwarbzyków,cykań
iszelestówjakbychciałsiędoszukaćwnichjakiejś
melodii,którąmógłbypodchwycićiktórejrytmgotówbył
wkażdejchwilizagrać.