Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czarownymmiejscuteżnieinaczej,jakzasprawąPana
Nono.
CzasamiPanNonosiadałnaschodkachwerandy,
zdejmowałkapelusz,ocierałczołorękawemicieszyłoczy
bujnościąbarw,odcieni,zapachówiwzorowym
porządkiemwswoimogródku.ZerkałwtedynaDobosza,
jakbyszukałpotwierdzenia,żeonrównieżtowszystko
widziipodziwia,imówiłzsatysfakcją:
No,no!
OdpoczątkuDoboszczuł,żejestkimśspecjalnym.Pan
Nono,oprócztego,żeznimrozmawiał,podobniejak
onnosiłkapelusz.Iteżmiałwąsy!Byłydługie,nieco
szpakowateitylkonieznacznieróżniłysięodczarnychjak
smoła,krótkoprzystrzyżonychwąsówDobosza.Ajuż
kapeluszetobyłytakiesame.No,możePanNonomiał
troszkębardziejpłaski…izrondem,ijaśniejszy,alepoza
tymtakisam!
Dzieńzadniemmijał,akażdyznichbyłinny.Raz
słońcepiekłookrutnie,toznówponiebiespacerowały
większeimniejszeobłoczki,dającwytchnienieroślinom.
WtedyDoboszzadzierałśmieszniegłowęi,zerkającspod
kapelusza,podziwiałichwymyślnekształty.Bywało,
żenaglewśrodkudnianiebociemniałoinaogród,icały
przylegającydoniegoświat,spadałykroplewody.Ludek
szybkoodkrył,żewodadeszczowabyłajakbygęściejsza,
ajużnapewnobardziejmokraniżtazpolewaczki.
Pomimotolubiłczas,gdypadałdeszcz.No,nieżebytak
lałoilało,aletaktrochętolubił.BowtedyPanNono
szczególniesięnimzajmował.Brałgonaręceirazemszli
nawerandę.Sadzałgosobienakolanaiatootrzepywał
mukubraczekztrawyiliści,atopoprawiałkapelusz.
Potemstaranniesprawdzał,czymawszystkieguzikiiczy
mocnotrzymapałeczki.Agdyjużbyłcałkowiciepewien,
żewszystkojestwporządku,stawiałgoobokwiklinowego
fotela,wktórymsamsiedział.Oj,miłetobyłychwile!
ZwłaszczażezwerandyDoboszmógłpodziwiaćcały
ogród!Stądtobyłdopierowidok!Okazałosię,żeklomb,
obokktóregoPanNonosiadywał,jestznaczniewiększy
ibardziejokrągły.Dobrzeteżbyłowidaćprowadzącą