Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odbijającejsięodmojegoudatorebki.Czujęsięnanaszymosiedlujak
wyrzutek.Gdybyłammała,matkapowiedziałami,żekiedyśniebyło
tunicoprócznaszegodomuimakówporastającychwielkiepole.Jakiś
bogaczsprawującywładzęwmieściewymarzyłsobiejednak
stworzenietunowoczesnegoosiedladlaludzizwyższychsfer,więc
zczasemwokółzaczęływyrastaćluksusowebudynki,ażwirowądrogę
zastąpiłasfaltwybrzuszonycokilkadziesiątmetrówprogiem
zwalniającym.
Tylkonaszdom,znajdującysięnasamympoczątkutejulicy,
starzałsięzrokunarok,corazbardziejodstającwyglądem
odotoczenia.Dziśjegobladoróżowy,obdrapanytynkiszaryblaszany
dach„szpecąulicęMigdałową”.Dokładnietakichsłówużylizamożni
mieszkańcyokolicywpodaniudowładzmiastaowyburzenienaszego
blokuiwysiedlenielokatorów.
Oczywiściezostałoonoodrzucone.Niktniemaprawanasstąd
wyrzucać.Wujeksąsiadkipracujewurzędziemiasta.Przekazałjej,
cotamjeszczenapisali.Ponoć„bojąsięoswojedzieci”,bopijani
mieszkańcynaszegoblokusnująsięnocamipoosiedlu.głośni,
czasemagresywni.Naparterzemieszkajądwajbracia,którzy
faktycznierobiądużozamieszaniapozmroku:krzyczą,wywołują
bójki.Samatrochęsiębojęwracaćnocądodomu,gdywidzęktóregoś
znichpoddrewnianymidrzwiamiwejściowymi,chwiejącegosię,
zbutelkąspirytusuwdłoni.Tojeszczejednakniepowód,żeby
wszyscylokatorzycierpieli.
Gdybyłammała,Arekczęstoprzychodziłnanaszepodwórko.
Jegorodzinnydompowstałjakojedenzpierwszychnowoczesnych
budynków,naprzeciwkonaszegobloku.Niebyłotuwtedyzbytwiele
dzieci,więcszybkosięzakolegowaliśmy.Choćbyłtrzylatastarszy,
beztrudunawiązaliśmykontakt.Początkowoniedostrzegałammiędzy
namiróżnicy.Coprawdazawszenosiłfirmowebutyiporządnedresy,
ajegomamajeździłabiałymmercedesem,jazaśchodziłamwrzeczach