Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Światzmierzawzłymkierunku.Zmierzadonikąd.
Przecieżrządowimówiąjasnoalbopoddajemysięich
woli,albonasniema.Żeteżniepotrafimysamisię
rozwijaćjaknależy…Czymynaprawdęjesteśmytak
beznadziejni,żetrzebanastrzymaćwizolacjijakjakieś
zarażonewirusemzwierzęta?Czyjestchoćby
najmniejszanadzieja?Czyjestszansa,żeludziezmienią
swojąnaturę?Bojakisensmatakieżycie?Dotego
zciągłąobawą,żemożebyćjeszczegorzej…Czemu
musiałemurodzićsięczłowiekiem?!
Tymipodobnymrozmyślaniomwjegogłowieniebyło
końca.Czuł,żejesttylkoelementemmaszyny,który
złatwościąmożnawymienićlubnawetwyeliminować.
Maszynydziałającejpodnadzoremwyższej,
niezbadanejsiły.Siłybezlitosnejinieubłaganej.
Dzisiajznowuczekagopraca.Standardemstałys,
zamiastczterdziestugodzintygodniowo,siedemdziesiąt
dwiegodziny.Zmianynagorszenastępowały
stopniowo,lecznieuchronnie,prowadzącdotakiej,
anieinnej,jakżedramatycznejsytuacji.Tylkodzięki
nafaszerowanemupobudzającąchemiąjedzeniu
wpostacisyntetycznejpapkiczłowiekbyłwstanie
funkcjonowprzytakradykalnychwarunkachbytu.
Prawopracypodobniejakprawowogólestałosię
fikcją.
Potworniezmęczonyniemiałaniochoty,anisiły
wstaćzłóżka.Miałjużzasobąpięć
dwunastogodzinnychzmianzrzędu,aterazczekała
gojeszczejednaprzedwolnąsobotą.Odlatbył
wzorowympracownikiemtejsamejstarejfabryki.
Odeszłyjużjednakwzapomnienieczasy,kiedy