Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WDOWA
Matka
Przedzachodemsłońcawróciłemnawzgórze,ale
odwschodniejstrony.PrzeszedłemstrumieńSzilochprzy
StarejBramie,gdziedawniejzatrzymywalisiękupcy
ipoganiaczewielbłądów;stamtądudałemsięnaŚwiętą
Górę,pokrytągruzamiipachnącąwciążstarym
popiołem.
Zaginionezwoje,doktórychwmyślachnapróżno
szukałemścieżki,zamknąłemwskarbcumojejduszy,
świątyniserca.GdystanąłemnadziedzińcuEzratNaszim
(PlacKobiet),usłyszałemniewieściepokasływanie.
Nadstawiłemuszu,byodkryćźródłopłaczu,przykuła
mojąuwagęKobietawczerni,klęczącaiszlochająca
ztwarząukrytąwdłoniachprzedzwalonymidwoma
kolumnami,którekiedyślewicinazwaliJakiniBoaz.
Podniosłaprzejmującobladeoblicze,ukazującspuchnięte,
czerwoneoczy,wktórychkącikachbłyszczaływielkiełzy.
Lekkiwiatrplątałjejpodarteczarneszaty.Nie
przestraszyłasię,wręczprzeciwnie,jakbymnie
oczekiwała.Pochyliłajeszczerazgłowękuziemi
iposypałarozpuszczonewłosypopiołem.Natomiastmnie
otuliłstrach.Pomyślałem:możetokrwiożercza
iuwodzicielskaLilit,matkaszedim(demonów),dusząca
swojeofiarydługimiwłosami.AlboupiornaMachlat[20]
wewłasnejosobie.Wszakwtymopustoszonym
inieszczęsnymmieścienieznaćjużbyłonikogo