Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
teżniemiałabynicdopowiedzenia,gdybypewnegowieczo-
runiekazałjejspotkaćsięztymczłowiekiem.Byłciepływie-
czórpodkonieclata,sobota,Lucijamiaławolne.Przezcałe
popołudniesiedzieliwmieszkaniu,MilanRaktymrazem
niespał,wyciągałobrazy,żebypokazaćjemężczyźnie,który
siedziałwrozchwianymfotelu.PodczasichrozmowyLuci-
japrzynosiłacośdopicia,czułasięraczejzbyteczna,trochę
jakkelnerka,leczmimotocieszyłasięnamyśl,żewkońcu
ktośinteresujesięmalarstwemMilanaRaka.Itoniebylekto,
obrazychciałobejrzećsamWielkiKustoszWielkiejGalerii,
przynajmniejtakwynikałozesłówjejartysty,gdyzapowiadał
jegowizytę.Mężczyznawfoteluczasemroześmiałsiękrótko,
ottaksobie,jakbychciałprzeztocośpowiedzieć,jegośmiech
niebudziłsympatii,boniewiadomo,comiałnamyśli,były
tokrótkie,oderwane,zgrzytliwedźwięki,załóżmy,powie-
dział,załóżmy,że…iznowusięroześmiał.Czuła,żenanią
patrzy,żeśmiejącsię,obserwujezuwagą.
Apotembyłpóźnyletniwieczór,siedzieliwogródkure-
stauracji,butelkibyłypuste,skończyłysiętematydorozmo-
wy.Lucijaniepamięta,oczymwcześniejmówili,przypomi-
nasobie,żewpewnejchwilizapadłomilczenie.Przypomina
sobierzadką,poprzetykanąsiwymiwłosami,ciemnąszcze-
cinęnatwarzytamtegomężczyzny,jegomałeoczy,któreod
czasudoczasurzucałynanią,lekkooszołomionąwinem,
lepkiespojrzenia.Przypominasobie,żemężczyznaodszedł
nakrótkoodstolikaiżeMilanRak,przeklętyszaleniec,po-
wiedziałwtedy:
Zauważyłaś,jaknaciebiepatrzy?
Jak?
Jakbyśbyłamoimobrazemrzuciłdobrotliwiemoim
dziełem…Rozumiesz?spytałpodłuższejchwili.
Lucijarozumiała.Tojestto,czegoodniejoczekuje.Żeby
jużniemusiałżyćzistryjskąkrową.
Niezniesiesztegopowiedziała,myślącokobiecie,
zktórąwyszedłuśmiechniętyzksięgarniwtamtopopołu-
dnie,Lucijazresztąteżdobrzetegoniezniosła.
18