Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
Pedantigaduła
–Głasz...mnie!–rozkazała,moszczącsięwjedynymłóżku.
–Hę?–Niezrozumiałem,ocoprosi;bąbelkimocnowpływałynajejwymowę.
WNowyRok,gdycałeschroniskoodsypiałolubleczyłokaca,onaululałasię
francuskimszampanem,któryprzyjechałznamizPoznania.Przetrwałostatniąnoc,
boWeronikatylebiegała,tyletańczyłaitylegadała,żeniemiałaczasunaraczenie
siętrunkami.Ato,cowprzelociewypiła,zarazzniejparowało.Idobrze,dość
miałemrobotyzpilnowaniemtrzeźwejWeroniki.Zbytśmiałosięubrałamoim
zdaniem,ale–cotukryć–piękniewyglądaławzielonej,obcisłejsukience.
Zdekoltem,owszem,naplecach,zatodo...pasa!Czyliniemiałastanika.Inniteżto
zauważyli.Dodajmydotegoburzęrudychwłosów,porcelanowąbielskóry–imamy
gotowyprzepisnakłopoty.Faceci,patrzącnanią,dostawaliwilczychzębów.
Musiałempilnować,byżadenjejnieschrupał.Takarolaopiekuna.Niemigałemsię
odobowiązków,bylebymrozumiał,ocownichchodzi...
–Gła...szczmnie–powtórzyłaniecowyraźniej.–Popleckach,inaczejnie
zasnę.–Obróciłasię,nadstawiającplecydopieszczoty.Przyokazjiwypięłatyłeczek
imomentalnienaszłymniekosmatemyśli.Wahałemsię.Zacznęjąusypiać
głaskaniem,askończysięnaBógwieczym!Ztąszalonądziewczynąwszystkosię
mogłozdarzyć.
–No,dalej,gła...szczmnie,jatusz...czekam!–pogoniłamnie.
Jakodmówićtakuroczejprośbie?Razkozieśmierć.Położyłemsięobokniej,
dlaprzyzwoitościokryłemnasobojekołdrą;dopierowtedywsunąłemrękępodbluzę
różowegodresuizacząłemgłaskaćjąponagichplecach.Mruczałazadowolona.
Zachęcony,rozpostarłemdłońidelikatnieprzejechałempaznokciamiodnasady
piegowatejszyipokośćkrzyżową.Jęknęła,wygięłasię,przezjejciałoprzebiegł
dreszcz,jasnewłoskistanęłydęba.Szlag!...Nerwowoprzełknąłemślinę,bojateż...
3