Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PÓŹNIEJ
NierzuciłpułkownikDukajskizbłyskiemwoku.
HrabiankaLipińskaniewierzyłatemu,cowłaśnie
usłyszała.Dukajskibyłjejjedynąszansąnaratunek,
nawyjścieztwarząztarapatów,wktórewpakowałasię
przezwłasnągłupotę.Onjejpoprostuniemógłodmówić,
niemógłjejtakzostawićipozwolić,żebysię
skompromitowała,żebyojciecznienawidził,arodzina
popadławruinę.Ostatnim,doczegobysięposunęła,
toprosićtegodiabławcielonegoopomoc,alewtej
sytuacjiniemiaławyjścia.Postanowiłaodłożyćdumę
nabokiwyszeptałazdrętwiałymiznerwówustami:
Proszę.
Dukajskiodrzuciłgłowędotyłuizaśmiałsięgardłowo.
Naglezamilkłizmrużyłoczy.Górowałnadniąwzrostem,
alechoćniebyłaniska,poczułasięjakpyłek,jakkawałek
błotaniegodnyjegouwagi.Czytakmiałaczućsięmłoda
kobietaprzyczłowieku,którypowinienchronić
ikochać?Opuściłagłowę,niemogącznieśćjegowzroku.
Chybażezrobiszto,czegochcępowiedział
zsatysfakcją.
Zimnydreszczprzebiegłjejwzdłużkręgosłupa.
Podniosłagłowęipopatrzyłamuwoczy.Nienawiść
zagraławjejduszynanowo,tymbardziejżezamiast
strachuodczułapodniecenie.Złaotonasamąsiebie,
naokoliczności,którezmusiłydobłaganiaopomoc,ale
przedewszystkimnaniego,żewykorzystywałjejsłabość,