Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doniejiterazjegooddechłaskotałjejucho.Odchyliła
nieznaczniegłowęispojrzałamuwoczy.
Michałowizabrakłosłów.Mógłbycałowaćszyję,
którątakwdzięczniewyginaławjegostronę,
nieświadomaefektu,jakiwywołała.Jaknahrabiankębyła
dośćwyszczekana.Widocznieprzywykładomęskich
zachwytówinierobiłyonenaniejwrażenia.Tymlepiej.
Złamaćjejopórtobędziewyzwanie,aonkochał
wyzwania.
Niechpanprzestanierzuciłamuwtwarzipochwili
wahaniadodała:Proszę.
Czegóżmamzaprzestać?Udałzdziwienie.
Pochyliłasięwjegostronę,boktośsyknął
ostrzegawczo.Natychmiastpoczułajegozapach,męski,
mocny,kojarzącysięzdobrymalkoholem,ale
izwiatrem,któryrozwiewałjejwłosy,gdygalopowała
nakoniuponiesłuchowskichpolach.Niezbiłojej
tojednakztropu.
Niechpanprzestaniewpatrywaćsięwemnie.Nie
robitonamniewrażenia,anawetjeśli,tozapewne
odwrotnedotego,jakiegopanbymógłoczekiwać.Proszę
więczaprzestaćwysiłków,byzwrócićmojąuwagę.
Wciążpatrzyłamuwoczy.Wytrzymałtospojrzenie
ipostanowił,żeniespocznie,pókijejniezdobędzie.
Annaczuła,jakłomoczejejserce.Wuszachdudniła
muzyka,amożetokrew.Tenzapach...Tojeszcze
bardziejdenerwowało.Jakmożnawtakprzystojnymciele
ukryćtakniewychowanegoczłowieka?Cóż
zaimpertynent!Nieodwróciłsię,nieodsunął,awręcz
pożerałwzrokiemjeszczebardziej.Niemusiałasię
gobać.Doskonaleotymwiedziała.Pozatymwlożynie
bylisami.