Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
problemzrezerwacjąnasobotę.
–Jużidę.PaniRóżo,zarazwrócę.Proszęsię
przespacerowaćtąścieżkąwzdłużdomuiprzejść
nataras,tamsięspotkamy.Załatwięszybkosprawy
izjemycośdobrego.
–Oczywiście.–Jabłonowskabyławdzięcznazachwilę
samotności.Chciałazebraćmyśli.KiedyNiezwińska
zniknęła,wolnymkrokiemruszyłaprzezpałacowypark.
Rosłotusporostarychdrzew,akwiatynarabatach
staranniepielęgnowano.Reprezentacyjnepokojeisalony
otwierałysięzkoleinapięknąsadzawkęzfontannąprzed
domemorazniknącywoddaliszpalerróżanychkrzewów.
WszystkobyłoskomponowanezesmakiemiRóża
odniosławrażenie,żebabcimożesiętospodobać.
Postanowiłaprzejśćsiępoogrodzie,któryzachęcał
doprzechadzek.
Okrążyłasadzawkęinachwilęusiadłanamarmurowej
ławcepodpergolązbiałychpnączy,przysłuchującsię
śpiewowiptaków.Przymknęłaoczy.Cojąwłaściwietak
bardzozdenerwowałowtejoranżerii?Możeto,
żeotaczałajądziwna,złaaura.Różanigdyniewierzyła
wtakierzeczy.Wmiejsca,któremająszczególnąmoc
lubchcącośpodpowiedzieć.Tymrazemjednakbyło
inaczej.Tacieplarniakryławsobiejakiśsekret.Coś
niepokojącego,niedokończonąrozmowę,wydarzeniebez
precedensu,obraznamalowanyczymświęcejniżtylko
światłem.
–Copaniturobi?Toterenprywatny–usłyszała
zniecierpliwionygłos.
Otwarłaoczyiwyprostowałasięprzestraszona.Przed
niąstałmężczyzna,mniejwięcejczterdziestoletni,dosyć
niedbaleubrany–wpłócienneszarespodnieikoszulę
obardziejsportowymkroju–ipatrzyłnaniązniechęcią.
Miałwyrazistą,nerwowątwarzoostrychrysachilekko
zmierzwioneciemnewłosy.Wcałejjegopostawie,