Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dłonie,bonigdyniezakładałdoogrodurękawic.Chciałczuć
ziemięinieprzejmowałsięzbytniokolcamiróż.
Pokilkugodzinachpracyudałomusięzabezpieczyćpra-
wiewszystkieróże,gdynagleniesforneokularyzsunęłymu
sięzespoconegonosaispadłyprostonakamień,takżeszkła
roztrzaskałysięwdrobnymak.
–ojej,mojeokulary!Jutroznówbędęmusiałzamówić
nowe!–zmartwiłsięogrodnik,borozbiłjużdrugieszkła
wtymmiesiącu.–Niezgrabnośćczypech?–pomyślał,brud-
nąrękąocierającpotzczoła.Schyliłsię,zebrałrozbiteszkło,
podniósłokulary,włożyłjedokieszeniiposzedłdodomu,
kręcącgłowązesmutkuizdenerwowania.Jużnawetnieszedł
alejkami,tylkonaskróty,przezrabatki,prostododomupo-
łożonegoprzykońcuróżanegoogrodu.Zaaferowanysprawą
zokularamizapomniałprzykryćostatniąróżęwogrodzie,
Anastazję.
–ochwracaj,wracaj!–wołałazapomnianaróża–jeszcze
janiemamzimowegookrycia!Cojaterazzrobię?–rozpa-
czała.Zjejróżanegopoliczkaspłynęłałza.Łzyzawszeozna-
czająradośćlubsmutek,tałzajednakzpewnościązwiasto-
wałanieszczęścieikłopoty.
–Toprzypadekczyprzeznaczenie?–wyszeptała,trzęsąc
sięzestrachuiniepewności.
WiadomośćopechuAnastazjiszybkorozeszłasiępo
ogrodzie.Każdawieśćzwyklerozchodzisięzprędkością
7