Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kieckiigaloty,irazemztemichłopamy,cotambeły,tańcowałypostołach…Itofest
tańcowały!
–Gadanie!...Noico,tylkotaktańcowalii…nic?–dziwiłsięrozbudzonyjużna
dobreKaczmarek,jakożetematbyłzaistefrapujący.
–Acobymiałobyć?...–wzruszyłramionamimajster.–Jatamżemnicwiency
niewidział,żebycobeło.Tańcowaliijuż!–dodałznaciskiem.
–Jakto…bezmuzyki?–spytałzdziwionyRysiek.
–Ajuści.Bezmuzyki.Boiskądbymiałabyć?–potwierdziłRosiak.
–Aniechjomtamjasnacholerazatrzaśnie!Panieświnty,psiakrew!...Tocikur-
wajegomać,musiałobyćwesoło…He,he,he!...–zarechotałubawionymalarz.
ZerknąłemwymownienaRychaiteżomałoconieparsknęliśmyśmiechem.
ZatoSzurgotniedawałzawygraną.
–Ajatamnieuwierzę,żebytaknicniebyło–rzekłpowątpiewająco.–Chłopy
bezportek,kobitynagolasa…Niemożebyć!Jabymtamniepopuścił.
–MamskoczyćpoDżinę?–zapytałemprzekornie.
–Tylkosiępanniewygłupiaj!–zobawyażpodskoczył.
–Copanteżwygadujesz,panieSzurgot–obruszyłsięWichniarz.–Jakkobity
niechciały,toinicniebeło.Przeciemajsterwidział…WidziałeśRysiak?–zapytał,
abysięupewnić.
–Rosiak–poprawiłemgo.
–Rosiak…Rysiak…panieKrysiu,wsioryba!–prychnąłWichniarz.
–Widziałem.Jakdziś.Niechtakskonam!–zarzekałsięmajsterniecozły,zpo-
woduprzekręcaniaprzezWichniarzajegonazwiska.Aleponieważgowsprostowaniu
wyręczyłem,puściłtomimouszuiciągnąłdalej.–Przecieune,znaczysiętekobity,
nonie,totamunasrobiły.
–Gdzierobiły?...Corobiły?...Odnośnieszlichtynicnierobiły!–wtrąciłnaraz,
niwpięć,niwdziewięć,Wrona,majsterbetoniarzy,którydotądmilczałjakzaklęty.
–Lalimyzaprawęwszalunkiico?...Gdzieunewtedybyły?...Jażemichtamnapew-
noniewidział.
Popatrzyliśmyposobieniewyraźnie,aRysiekdyskretniepopukałsiępalcem
wczoło.Niebyłobysensuwdawaćsięznimwdyskusję,bogębęmiałniewyparzoną
izawszegadałodrzeczy.
–Gdzierobiły…Corobiły…–powtórzyłRosiak,przedrzeźniającWronę,zły,że
wciążmuktośniedajedokończyć.–Robiływefirmie,nabudowie.Zunymitonawet
razgadałem.Botekobity,conie,tobełynote…jakDziunia…sekretarki.
–Cośpan!...Ażczterysekretarki?–wyrwałosięktóremuśniedowiarkowi.
–Jakiecztery?...Ktomówi,żecztery?...Cóżeśty,Kaczmarek,doresztyzbara-
niał?...Mówiłemci,cobyśtyleniepił!–rozsierdziłsięwkurzonymajster.
–Towkuńcuwieleichtambeło?...Trzy?–rzuciłpytanieWichniarz.
–Kurna!...Bełoichinodwie!–wyjawiłznaciskiemRosiak.
7